Kulturalne rękodzieło. Inspiracje kulturą i sztuką w moich pracach

Czy zastanawialiście się się kiedyś, jak teksty kultury jednych artystów wpływają na działalność innych twórców? Inspiracje światem książkowych opowieści pojawiają się w filmach, filmowe wpływy można zaobserwować w fotografii i grafice a muzyka staje się inspiracją dla obrazów. A jak to wygląda w świecie papierowego rękodzieła?

Kulturalne rękodzieło

Patrząc szerzej, możemy znaleźć kolekcje papierów dedykowane fanom pewnego małego czarodzieja, rudej dziewczynki z Avonlea czy powieściowego detektywa. Wśród dodatków do kartek i albumów wytropimy z łatwością tekturki i stemple z cytatami z wierszy, piosenek i psalmów. Znajdziemy też mnóstwo grafik nawiązujących do muzyki, tańca, filmu, sztuk plastycznych czy teatru (choć akurat z tym ostatnim bywa najtrudniej), w formie papierowych dodatków do wycięcia czy choćby papierów ryżowych do decoupage’u. Jeśli więc chcemy stworzyć personifikowaną kartkę dla artystycznej duszy, albo ozdobić pudełko na drobiazgi związane z pasją bliskiej osoby, nie ma z tym najmniejszego problemu.

Odrobina magii

Jeśli otacza nas taki ogrom inspiracji kulturowych wśród papierniczych dodatków, nic dziwnego, że i wśród prac pojawiają się liczne nawiązania do świata kultury, który jest mi szczególnie bliski przez moje pasje. Szczególne miejsce wśród prac inspirowanych książkami zajmują te poświęcone pewnej szkole magii i czarodziejstwa, które mogłam wykonać dzięki magicznej kolekcji od ZoJu Design, „Waiting for a letter”. Moją ulubioną pracą z tej kategorii jest niewielki album pop up, ale były też pop up boxy i zwykłe kartki. Czuję, że na tym się nie skończy, bo to wdzięczny i bardzo inspirujący temat do nawiązań.

Frida

Mniej oczywistą inspiracją jest moja kwiatowa dama, którą zrobiłam na jedno z wyzwań od Lemoncraft. Tworząc tę pracę miałam przed oczami twarz Fridy Kahlo z jej przepięknych, osobistych autoportretów, otoczoną kwiatowym wiankiem, a raczej kwiecistą koroną. Często wracam do obrazów Fridy i filmu opowiadającego o jej barwnym, ale niełatwym życiu. Gdyby nie ogromna wyobraźnia i talent, trudno byłoby jej przetrwać najcięższe chwile. Jej kobieca siła, przywiązanie do rodzimej kultury i barwne malarstwo to prawdziwa fontanna nieustających inspiracji.

Teatralnie

Kocham teatr. Ostatnio zaniedbałam regularne wizyty w teatrze, ale mam nadzieję do nich niebawem wrócić. Natomiast na bieżąco śledziłam transmisje internetowe i chociaż jestem za nie bardzo wdzięczna, bo być może na żywo nie udałoby mi się zobaczyć tylu spektakli, to jednak nie ma to jak teatr na żywo. A że jestem chomikiem, chomikującym nie tylko przydasie, ale i wszelakie pamiątki, nazbierało mi się biletów i ulotek ze spektakli, na których bywałam. Szczególnie wiele z nich obejrzałam w krakowskim Starym Teatrze. Postanowiłam więc stworzyć biletownik w formie albumu, w którym zamknęłam bilety ze wszystkich spektakli Starego Teatru obejrzanych na żywo. Niektóre z nich widziałam po kilka razy i chętnie zobaczyłabym ponownie.

Boyowe wpływy

Moim ulubionym pisarzem, publicystą, satyrykiem, krytykiem teatralnym oraz… lekarzem (no dobra, lekarzem akurat był słabym) jest Tadeusz Boy Żeleński (nietrudno się domyślić – w końcu napisałam nawet scenariusz filmowy oparty na jego biografii). Nic dziwnego, że po kilku latach przekopywania się przez meandry jego życia stał mi się on bliski jak przyjaciel, albo ktoś z rodziny. I tak powstał album z fotografiami Tadeusza i związanych z nim osób, który traktuję właściwie jak mój album rodzinny. Dziwne? Być może. Nikt jednak ze świata kultury nie miał na moje życie i twórczość tak dużego wpływu, jak właśnie Boy. To dzięki niemu zaczęłam szerzej patrzeć na recenzje teatralną i tekst kabaretowy. A album może nie jest najpiękniejszy, ale bardzo go lubię.

Malinowy chruśniak

Jedną z najświeższych prac inspirowanych poezją jest mój lipcowy layout z cytatem z Leśmiana, „W malinowym chruśniaku”. Wykonałam go z kolekcji „Raspberry Garden” od Lemoncraft. Zawsze, kiedy widzę te papiery, a ostatnio zdarza mi się to dość często, myślę o tym właśnie wierszu. I chyba nigdy nie uwolnię się już od tego skojarzenia. A malinowych prac powstaje coraz więcej.

Tak to wygląda u mnie w tej chwili. Te przykłady przyszły mi do głowy jako pierwsze. Myślę, że inspiracji szeroko pojętą kulturą i sztuką trudno uniknąć, a często mogą być stosowane całkiem nieświadomie. Użyte jednak umiejętnie mogą stanowić wartość dodaną każdej pracy.

A jak wyglądają Wasze inspiracje światem kultury? Przemycacie je do swoich prac? A może szukacie ich w przedmiotach, które wybieracie na prezent dla kogoś bliskiego? Czy takie nawiązania są dla Was ważne, czy raczej obojętne?

Miętowy layout czyli sierpniowy Literacki Ogród

Kolejne rozpoczęcie roku szkolnego za nami. Za oknem już od dłuższego czasu gości jesienna aura, choć dopiero co skończył się sierpień, a do kalendarzowego rozpoczęcia jesieni zostało jeszcze kilka tygodni. Tymczasem po letnich nocach i dniach pozostały nam wspomnienia do corocznej kolekcji pór roku.

Ziołowy sierpień

Można więc powiedzieć, że to ostatni dzwonek, by podsumować sierpień w cyklu Literacki Ogród. Ten miesiąc przywodzi mi na myśl przede wszystkim zbiór kwiatów i ziół, z których robi się tradycyjne bukiety na 15 sierpnia. A jeśli mowa o ziołach, to nie może zabraknąć gałązek mięty, która w naszym ogródku utrzymuje się od wiosny do późnej jesieni i od lat rośnie w tym samym miejscu przy płocie.

Literacka mięta

Literacko mięta najbardziej kojarzy mi się z powieścią „Ten obcy”. Smak mięty towarzyszy fabule na tyle wyraźnie, że przez lata to właśnie o tej książce myślałam, pijąc miętową herbatę. Jednak szukając jeszcze innych literackich skojarzeń trafiłam na piękny wiersz Juliana Tuwima, „Sitowie”, dotąd mi nieznany, a w nim takie wersy:

Wonna mięta nad wodą pachniała,
Kołysały się kępki sitowia,
Brzask różowiał i woda wiała,
Wiew sitowie i miętę owiał.

Nie wiedziałem wtedy, że te zioła
Będą w wierszach słowami po latach
I że kwiaty z daleka po imieniu przywołam
Zamiast leżeć zwyczajnie nad wodą na kwiatach.

[…]

Całość znajdziecie np. tutaj: https://poezja.org/.

Poeta wykorzystuje obraz mięty wśród sitowia jako pretekst do przywołania wspomnień. A czy nie tym są właśnie fotografie? Czy za kilka lat spoglądając na zrobione przez siebie zdjęcie mięty z ogródka przypomnę sobie ciepły, letni dzień i przenikające przez gałęzie promienie słońca? Mam nadzieję, że tak. I że pomogą mi w tym wersy Tuwima, smak miętowej herbaty i ułożona na moim LO kompozycja.

Gram w zielone

Nie ma na moim miętowym layoucie zbyt wielu elementów. Chciałam, by na pierwszy rzut oka widoczne były odcienie zieleni, podkreślające kolor miętowych gałązek. Ważki dodają nieco tajemniczości, jak w „Dziwnym ogrodzie” Mehoffera, a błyszczące kryształki korespondują z grą światła na zdjęciu. Ot i cała miętowa opowieść – taka moja gra w zielone.

Moje ulubione: eko-przydasie

Chyba każdy, kto zajmuje się rękodziełem, ma w swoich zasobach coś, co na pewno przyda się w przyszłej pracy. Przydasie mogą być przeróżnego pochodzenia i przeznaczenia. Jedną z moich ulubionych przydasiowych grup są przedmioty, które można by z grubsza określić przymiotnikiem „eko”: z naturalnych materiałów, wielokrotnego użytku albo z odzysku.

Po nitce do kłębka

A może raczej do motka? Sznurki różnego rodzaju są jednymi z najczęściej przeze mnie używanych dodatków. Najbardziej lubię bawełniane i zwykłe, jutowe. Można nimi przewiązać prezent, zastosować jako „trzymadełko”, ozdobić tag czy kartkę, zamknąć album itp. Są dyskretniejsze niż wstążki, znakomicie nadają się do prac męskich, ale nie tylko: pasują wszędzie tam, gdzie uznamy to za stosowne.

Odbijanki

Stemple występują w różnych wersjach, najwięcej mam silikonowych, ale to te drewniane należą do moich ulubieńców. Pięknie wyglądają, a nadal spełniają swoją funkcję. Lubię stemple, bo można ich używać wielokrotnie i za każdym razem odbitki można ozdobić w inny sposób, więc z jednego stempla możemy uzyskać wiele kombinacji kolorystycznych i np. łatwo dopasować je do użytych papierów. Pracuję nad tym, by używać więcej stempli w moich pracach, bo są tego warte.

Drewniane ozdobniki

Drewienka, guziczki i różnego rodzaju kształty stanowią świetny dodatek do prac w stylu rustykalnym. Pomalowane na biało znakomicie uzupełnią kartki o tematyce dziecięcej lub lekkie, kobiece kompozycje, ale tak naprawdę ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Uwielbiam łączyć takie dodatki z papierem kraftowym.

Zielono mi

Chrobotka nie używam zbyt często, ale lubię go stosować, bo ożywia kompozycję, dodaje jej trójwymiarowości i świeżości. A dzięki jego właściwościom można przechowywać go naprawdę długo. Nic się z nim nie dzieje. Swój zapas mam pewnie ponad rok i nadal jest w porządku. Bez problemów przykleja się na klej introligatorski. Polecam, tym bardziej, że na rynku dostępny jest w wielu wersjach kolorystycznych. Ja najbardziej lubię go wersji zielonej. Pamiętajcie tylko, by kupować mech ze sprawdzonych źródeł.

Przydasie odzyskane

Na zdjęciu znajduje się pawie pióro, którego nie kupiłam ani nie zdobyłam w żaden podejrzany sposób. Po prostu było elementem starej ozdoby należącej niegdyś do mojej babci. Był to piekielny, plastikowy paw, w którym wszystko było nie tak, poza tymi wspaniałymi piórami. Naprawdę był przerażający – jego mechanizm uruchamiał najlżejszy ruch, a wtedy ptaszysko wrzeszczało i łypało czerwonymi ślepiami. Zawał murowany. Paw się na szczęście zepsuł, pióra ocaliłam i od czasu do czasu gdzieś je wykorzystuję. Tyle dobrego.

Zbieram też czasem skrawki materiałów, odcinam metki od ubrań i staram się wykorzystywać różne opakowania. Idzie mi rozmaicie, ale jeśli tylko mam pomysł jak użyć czegoś, co w innym przypadku bym wyrzuciła, to to robię. Czasami powstają z takich przedmiotów naprawdę interesujące prace.

Takich „eko-przydasi” pewnie znalazłoby się więcej w moich zasobach, ale te jako pierwsze przyszły mi na myśl, dlatego chciałam o nich tutaj wspomnieć. A jak Wam kojarzą się „eko-przydasie”? Macie takie w swoich zbiorach?