Łąka Cafe, odc. 9: Akcja Mole Książkowe III [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

Mole Książkowe przybyły do Łąka Cafe, by nauczyć czytać Stefana i jego przyjaciół. Stefania zajęła się organizacją lekcji. Pierwszą książką, którą przeczytał ślimak w całości, była Duma i uprzedzenie. Stefan stwierdził, że już może zająć się poezją i poszukać jakiegoś wiersza na przeprosiny dla Stefanii. Klara proponuje, by podzielić się nowymi umiejętnościami z gośćmi kawiarni na Wrzosowym Wzgórzu.

 lakowyserial_9

 ŁĄKA CAFE

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

              Stefan od zawsze chciał, żeby w jego kawiarence było dużo radości. Kiedy więc, przy pomocy Moli Książkowych, odkrył rozkosze czytania, z ochotą przystał na propozycję Klary, by zorganizować spotkania dla gości Łąka Cafe. Takie kółka dyskusyjne, tyle że ci, którzy by tego chcieli, mieliby możliwość podjęcia nauki czytania.

            Okazało się, że chcieli tego wszyscy. Początkowo nieśmiało przysłuchiwano się opowieściom gospodarzy z Wrzosowego Wzgórza, o tym, jak wspaniale jest móc na własną rękę odkrywać nowe światy w kolejnych książkach. Z czasem jednak Stefania musiała  powtórnie prosić o pomoc członków Moli Książkowych, bo coraz więcej gości pragnęło zapoznać się ze sztuką czytania i samodzielnie odkrywać nowe rzeczywistości.

            Zorganizowano więc w kawiarence kącik korepetycji, w którym dyżurował codziennie ktoś z Moli Książkowych. Najczęściej jakiś stary znajomy: mucha Aldona, ćma Aleksandra albo motyl nocny Ruiz. Zdarzało się jednak, że wpadał na przykład pająk Iwan, budząc popłoch wśród owadziej części bywalców. Stale trzeba było im tłumaczyć, że jest jaroszem i jada tylko rośliny. Poza tym ciągle przepraszał za swoich krewnych, aż Stefanii było go żal, bo bardziej poczciwy był chyba tylko Stefan.

            Co do boczenia się na Stefana, ślimaczyca już właściwie nie czuła niechęci, a wspólne czytanie bardzo ich do siebie zbliżyło. Okazało się, że lubią podobne wiersze, więc często je razem przeglądali, tłumacząc sobie wzajemnie co trudniejsze fragmenty. Niemniej jednak Stefania profilaktycznie jeszcze czasem na niego fuknęła. Żeby sobie nie myślał!

            O tym, jak ogromną, magiczną siłą jest czytanie, niech świadczy fakt, że nawet Eustachy przyszedł do Łąki nauczyć się tej sztuki. Po pamiętnym incydencie nie miał zamiaru wracać na Wrzosowe Wzgórze. Tak bardzo ucierpiała wtedy jego artystyczna duma. Nie ściągnęły go z powrotem ani rzeczowe namowy Stefanii, ani błagania Klary, ani skruszone wyjaśnienia Stefana, ani tym bardziej darmowe drinki od Stenii.

            Dopiero wiadomość o tajemniczej umiejętności poszerzającej percepcję tak wzmogła jego ciekawość, że pewnego dnia, co prawda prychając i jęcząc, wleciał do Łąka Cafe i zmusił się do wysłuchania wykładu i wskazówek Aldony.

            Chętnych przybywało, biblioteczka na półkach też się rozrastała. Stefan chętnie przejął także z ludzkiej części kawiarni oprawianie książek papierem, by jego goście skupiali się na ich treści, a nie na obrazkach. No chyba, że akurat były to książeczki dla dzieci, bo i na takie pojawiło się zapotrzebowanie.

            Stefan był zadowolony, widząc radość na obliczach swoich gości. Nawet małe fochy ze strony Stefanii nie psuły mu humoru w te dni. W dodatku wreszcie mógł jej zadeklamować jakiś porządny wiersz! Zdecydował się w końcu na Słowackiego (dziwne nazwisko dla Polaka), zmieniając co nieco, by bardziej go spersonalizować. Zaprosiwszy ją na chwilę odpoczynku przy kawie (którą ostatnio polubił), zaczął deklamować:

Niech mnie Stefania o wiersze nie prosi – mówił Stefan, co chwilę zerkając nerwowo w tekst oryginału, by nic nie pomylić. – Bo gdy Stefania na Łąkę swą wróci… – tu uśmiechnął się porozumiewawczo – To każdy kwiatek powie wiersze Stefci, każda jej gwiazdka piosenkę zanuci. Ja na szczęście nie śpiewam – wtrącił a Stefania zachichotała. Odchrząknął i kontynuował. – Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci, słuchaj — bo to są najlepsi poeci. – Skończył i byłby dygnął, gdyby miał kolana, tak się wczuł.

– Brawo! – Stefania za to by zaklaskała, gdyby tylko potrafiła. Uśmiechnęła się. – Dziękuję. To było piękne! – Już nie mogłaby się na niego gniewać. Nikt nigdy nie deklamował dla niej wiersza!

– Phi! Słowacki! – burknął Eustachy spod ściany. – Kto nie czytał Mickiewicza, ten nie zna poezji! – Odkąd nauczył się czytać, stał się jeszcze bardziej nieznośny. Można było to przewidzieć. Stefania i Stefan spojrzeli na siebie z uśmiechem.

– Eustachy, ty to lepiej przeczytaj Dumę i uprzedzenie – spointował ślimak i wrócił do milej pogawędki ze swoją towarzyszką.

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

Łąka Cafe, odc. 8: Akcja Mole Książkowe, część II [opowieść]

 W POPRZEDNIM ODCINKU:

Klara odkrywa zdumiewające podobieństwo między fikcją literacką a rzeczywistością. Przynosi do Łąka Cafe egzemplarz Dumy i uprzedzenia, którym wszyscy są zaintrygowani. Stefan postanawia przebłagać wciąż dąsającą się Stefanię jakimś wierszem. Niestety nie potrafi czytać. Książka, którą przyniosła Kawka, rozbudza także wyobraźnię reszty towarzystwa z Łąka Cafe. Stefania zgadza się sprowadzić do kawiarni grupę owadów, Moli Książkowych, które potrafią czytać i chętnie uczą tego innych. Czas na nową przygodę.

 ŁąkowySerial_8

ŁĄKA CAFE

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

– I tak właśnie powstał świat! – zakończyła sędziwa mucha swoją opowieść, a Stefan, Stefania, Stenia i Klara dopiero teraz zaczęli oddychać.

– Łaaaał! – westchnęli równocześnie, otrząsając się z zasłuchania. Od kilku godzin słuchali Moli Książkowych, które opowiadały im przeróżne historie, wyczytane w książkach. Po raz pierwszy wcześniej zamknęli Łąka Cafe, żeby mieć czas na spokojne zapoznanie się z nowo przybyłymi.

Stefania stanęła na wysokości zadania i po żmudnych poszukiwaniach dotarła do grupy ambitnych owadów, które na strychu pewnej starej kamienicy urządziły sobie dyskusyjny klub książkowy. Kiedy tylko dowiedziała się, gdzie rezydują Mole Książkowe (pewna biedronka, znajoma Steni, była jej winna małą przysługę za obrazkowy autograf Eustachego), wysłała tam Klarę. Kawka streściła owadom całą sprawę. Zgodziły się pomóc, toteż niebawem kilka z nich przeniosła na Wrzosowe Wzgórze.

Grupę Moli Książkowych stanowiły różne owady. Było też kilka moli, ale niektóre miały mylne pojęcie tego, co oznacza pochłanianie literatury i zostały wykluczone za niesubordynację. Za to te, co zostały, świeciły czytelniczym przykładem.

Prawdziwym światłem świeciły zaś świetliki, których blask bardzo przydawał się przy nocnej lekturze. O tym wszystkim opowiedziały mucha Aldona i ćma Aleksandra, a także pan ciem, Ruiz. Ten ostatni wolał, by mówiono o nim „nocny motyl”, zresztą Ruiz to nie było jego prawdziwe imię. Wybrał je na cześć swojego ulubionego pisarza. Naprawdę nazywał się Staszek i nawet przez klub był uważany za ekscentryka. Lubił dziwaczne sformułowania i pompatyczne wyrażenia.

Opowieści o członkach Moli Książkowych były równie fascynujące, jak historie zaczerpnięte z książek. Łąkowa Ekipa mogłaby ich tak słuchać bez końca, no ale kiedyś trzeba było przejść do sedna spotkania. Jak zwykle pałeczkę przechwyciła niezawodna Klara.

– Myślicie, że jesteśmy w stanie nauczyć się czytać? – zapytała niepewnie.

– Jasne! – odparła rezolutnie Aleksandra. – Jeśli tylko bardzo chcecie. Bo będzie to od was wymagało dużej samodyscypliny.

– Ale warto – podkreśliła  Aldona.

– Chętnie wam pomożemy. Czytanie to absolut i spełnienie marzeń! To świetliste kręgi znaczeń! A do tej pory spotykaliśmy się tylko z kpinami na nasz temat – dodał Ruiz.

 – Phi, po prostu tamci nie wiedzieli, co ich omija! – wypaliła Aleksandra.

– Świetnie. Jeśli zgadzacie się nam pomóc, to musimy ustalić plan działania – Stefania była już w swoim żywiole. Drobiazgowe planowanie to jej drugie imię.

– Znakomicie! Możemy zacząć nawet od jutra – przyklasnęła Aldona, wszystkimi sześcioma kończynami, robiąc przy tym okrążenie w powietrzu. Jak na swój wiek była pełna wigoru. Zebrani zachichotali.

– To w takim razie zostawmy Stefanię i Aldonę, by mogły dogadać szczegóły, a pozostałych zapraszam na ciastko – powiedział Stefan i spojrzał w stronę ślimaczycy z nadzieję, że może już jej przeszło. Ale Stefania tylko przewróciła oczami i zatopiła się w dyskusji z Aldoną.

Nauka czytania sprawiała im wiele trudności, ale jaką radością było zrozumienie każdego nowego słowa!

– Da-wno – sylabizował – daw-no – ucieszył się, że zna już ten wyraz – te-mu był so-bie krol… A nie, nie. Król – mamrotał do siebie, wspomagany przez kogoś z Moli Książkowych. I tak w kółko, każde zdanie. Ale co tam się kryło! Pojedynki, pościgi, romanse!

Wkrótce półki w kawiarni Stefana zaczęły wypełniać się książkami dla dzieci, dla dorosłych, opracowaniami naukowymi i wszystkim, co dało się zdobyć w miniaturowym wydaniu. Stefania niestety nadal się na niego boczyła, choć zaczęła już prawie normalnie odpowiadać na jego pytania. Tak szczerze mówiąc, to już chyba nie pamiętała, o co poszło.

Niedługo cały zespół Łąka Cafe umiał już czytać. Ileż to ciekawych rzeczy się dowiedzieli! Stenia odkryła nowe przepisy na owocowe drinki, Stefania wchłaniała kolejne opracowania o zarządzaniu czasem, Klara czytała o ptakach wędrownych, a Stefan wreszcie przeczytał Dumę i uprzedzenie.

– Faktycznie, trochę jak u nas – powiedział do siebie, gdy dobrnął do ostatniej strony. Chyba był już gotowy na poezję. Postanowił wreszcie poszukać jakiegoś wiersza godnego Stefanii i ostatecznie ją udobruchać.

 – Wiecie co, to jest za duża radość, to czytanie – westchnęła Klara błogo, odrywając się od tekstu o jaskółkach. I nagle ją olśniło – powinniśmy się nią podzielić z innymi! Co wy na to? – pozostali byli na tak.

C.D.N.

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

 

Łąka Cafe, odc. 7: Akcja Mole Książkowe, część I [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU:

Motyl Eustachy obraził się na Stefana, bo tamten zanegował jego metody prowadzenia warsztatów plastycznych. I jego bardzo ciężki, zwłaszcza jak na motyla, charakter. Stefania obraziła się na ślimaka, bo ściągnięcie Eustachego do Łąka Cafe nie było łatwe. Klara z przerażeniem obserwowała skutki burzy, do której mimo woli doprowadziła, zachęcając Stefana do kontaktu ze ślimaczycą. Przemyślawszy sprawę postanowiła nadal się wtrącać, jak to Klara. Na szczęście nie wszystko poszło najgorzej – efektem starcia  Stefana z motylem-artystą było prawdziwe jagodowo-malinowe dzieło sztuki na porzuconym płótnie.

ŁąkowySerial_7

ŁĄKA CAFE

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

– Spójrzcie! – wrzasnęła Klara, dźwigając w pazurkach tajemniczy, prostokątny przedmiot, najwyraźniej wykonany z papieru. Z wielu warstw papieru. – Rozmawiałam z naszymi ludźmi z tamtej strony Łąka Cafe. I wyobraźcie sobie, że jak opowiadałam im o tym, co tutaj zaszło, to zaczęli się śmiać. Myślałam, że może śmieją się ze mnie, i nawet zaczęło robić mi się przykro, ale wtedy oni powiedzieli, że to zupełnie jak w Dumie i uprzedzeniu, tylko przełożonej na nasz łąkowy świat.

– O czym ty mówisz, Klaro? – zainteresował się Stefan, odrywając się od rozmowy z biedronką Stenią, której zwierzał się ze swoich problemów ze Stefanią. Ślimaczyca nadal gniewała się na niego za sprawę z Eustachym. Stefan zaintrygowany wpatrywał się w bagaż Klary. Coś mu światło, już gdzieś to widział, ale tyle się wydarzyło przez ostatnie miesiące…

– No o tej całej sytuacji ze Stefanią, tobą i Eustachym.

– Oj, tego się domyśliłem. Chodziło mi o drugą część tego, co mówiłaś.

– A, no! Właśnie o to! – Klara ostrożnie ułożyła papierowy prostokąt na blacie baru. Pierwsze strony z obu stron były twardsze i kolorowe. „Książka!”, pomyślał Stefan.

– Książka! – powiedział na głos i przypomniał sobie, że tam gdzie byli „jego” ludzie, zawsze było pełno książek. On nie nauczył się czytać, ale cieszył się, że ludzi to raduje, więc nie wnikał za bardzo w źródło tej radości. Wiedział też, że to, co jest nabazgrane na kolorowym obrazku (pod wizerunkiem czerwonych róż – rozpoznał te kwiaty, bo lubił ich zapach.) to tytuł wypisany literami. I chyba nazwisko autora tego, co znajdowało się w środku. To znaczy między tymi kolorowymi stronami, czyli okładkami. Zajrzał do wnętrza – nie było obrazków!

– Tak, dokładnie. Ludzie mają tego pełno! Większość z nich jest opakowana szarym papierem, bo nasi ludzie uważają, że nie powinno się oceniać zawartości książki po okładce. Chyba mają rację, jak myślicie? – Pozostali w milczeniu pokiwali głowami. A my mamy chyba książeczki do kolorowania, z tego co pamiętam…

– Tak, leżą na naszych półkach – potwierdził Stefan. – Ale jakoś wszyscy wolą malować swoje dzieła sztuki – dodał z nieco kwaśną miną. Kawka od razu wiedziała, że wcale nie chodzi mu o dzieła sztuki, tylko o ostatni konflikt z Eustachym, po którym Stefania nadal się dąsała.

– Oj, daj spokój, Stefan, przejdzie jej. Zresztą możesz przecież nauczyć się czytać i znaleźć dla niej jakiś ładny wiersz na przeprosiny. – Klara już, gdy to mówiła, uznała, że to genialny pomysł!

– Słuchajcie, jak to ładnie pachnie! – powiedziała biedronka, która od razu zabrała się do oglądania przyniesionej przez Klarę książki.

– A żebyś wiedziała, Steniu! – Klara przerwała pocieszanie Stefana i wróciła do entuzjazmowania się książką. – I wiesz, że faktycznie to ciekawe, jak historia z tej książki pasuje do naszej! Pomyślcie tylko, ile moglibyśmy się nauczyć, gdybyśmy umieli czytać! – rozmarzyła się Klara.

– Nauczmy się! – Stefan pomyślał, że to, co zaproponowała przed chwilą Klara, jest naprawdę genialne. Postanowił, że znajdzie taki wiersz. Oczywiście jego znajomi składali różne rymowanki, ale on chciał coś, czego żaden z nich by nie wymyślił, a nie jakieś „Na  górze róże, na dole róże, a twoje oczy są takie duże”. Nie.

– Myślisz, że moglibyśmy? – ożywiła się Klara.

– Jasne! Słyszałem kiedyś o takiej organizacji, Mole Książkowe. To była taka grupa owadów domowych. Powiadają, że był tam nawet jeden pająk-wegetarianin. Ja go nigdy nie spotkałem… No ale nieważne.

– No, no, opowiedz coś więcej, Stefciu! – ucieszyła się biedronka.

– Ta grupa umiała czytać. Nauczyli się sami, obserwując czytających ludzi, albo mamy, które uczyły tego swoje dzieci. Znałem kiedyś jedną ćmę, która tam należała. Opowiadała mi czasami różne historyjki wyczytane z książek. O księżniczkach, przygodach, o zasadach ortografii…

– Co to ortografia? – zapytała Stenia.

– Nieważne, Steniu. Jak nauczymy się czytać, same się tego dowiemy! – odparła Klara.

– Dokładnie o tym samym pomyślałem, Klaro – dodał Stefan. – Tylko, czy Stefania zgodziłaby się…

– Na co miałabym się zgodzić? – zapytała podejrzliwie Stefania, zbliżając się do baru i spojrzała niechętnie na Stefana. Tak, nadal się dąsała.

– Nnna… nnaa… – zaczął dukać ślimak.

– Och, wykrztuś to wreszcie! – zniecierpliwiła się Stefania. Klara wyręczyła go i streściła jej ich rozmowę.

– Hmmm… No dobrze, zrobię to dla  was, dziewczyny! – odparła, akcentując ten ostatni wyraz. – Sprowadzę Mole Książkowe do nas!

C.D.N.


POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki