Łąka Cafe, odc. 17: Wykorzystać szansę [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

Po udanym i kolorowym Halloween Stefan i Stefania nie ukrywali już przed sobą wzajemnego zainteresowania. Wszystko układało się znakomicie, a Łąka Cafe cieszyła się szczęściem swoich bywalców. Niestety, Wielki Bob zdołał dowiedzieć się o ukrywanym przed nim przyjęciu i wpada z niezapowiedzianą wizytą. Zaprzyjaźniony gołąb Bob nie zdąża z ostrzeżeniem przyjaciół przed swoim złowrogim szefem, który  wynosi tyle zapasów jedzenia, ile zdołają unieść jego poplecznicy. Wielki Bob sugeruje gospodarzom łąkowego lokalu, że ich dni w tym miejscu są już policzone. Stefana i jego przyjaciół martwią te groźby, ale ostatecznie dochodzą do wniosku, że póki mają siebie, nie muszą się niczego bać.

 lakowyserial_17

 

ŁĄKA CAFE

ODC. 17: Wykorzystać szansę

 

Stefania całą swoją uwagę skupiała na organizacji koncertu grupy Bzz. Stefan cieszył się, że ślimaczyca nie przejęła się groźbami Wielkiego Boba i również starał się zachowywać jak dotychczas. Co oznaczało między innymi to, że z uporem maniaka przeszkadzał Stefanii w planowaniu kolejnych wydarzeń, także i tego z zespołem Bzz. Ostatnio jednak stało się coś niezwykłego, bo ślimaczyca co prawda opędzała się od jego natarczywych prób wspólnego czytania Poświatowskiej, ale robiła to niezbyt brutalnie. Ta ich relacja przypominała rodzaj gry, którą kawka Klara obserwowała uważnie z dyskretnym uśmiechem.

Tymczasem w Łące stawiły się owady z grupy Bzz, by omówić szczegóły planowanego koncertu. W składzie zespołu pojawił się nowy żuk, który zastąpił charyzmatycznego Jose. Stefan pamiętał fascynację Steni Jose i teraz, oderwawszy się z trudem od droczącej się z nim Stefanii, zwrócił wzrok w stronę baru, przy którym nowy wokalista Bzz, Aleks, rozmawiał z biedronką. Stefanowi wydawało się, że dostrzegł na jej twarzy cień smutku.

– Co się dzieje, Steniu? – zapytał, gdy żuk oddalił się, by dołączyć do reszty zespołu zgromadzonego teraz wokół Stefanii.

– Nic. Po prostu… on jest taki podobny do Jose – odpowiedziała biedronka, uśmiechając się smutno.

– Och…  Naprawdę? – zdziwił się Stefan. – Myślałem, że lubiłaś Jose?

– No tak… Nieważne – żachnęła się Stenia i zwróciła się do niego ze swoją zwykłą werwą: – Coś ci podać, Stefciu?

– Nie, nie. Dzięki. Tak tylko chciałem sprawdzić, co u ciebie – odrzekł Stefan nieco zmieszany i trochę skołowany.

– Wszystko w porządku – rzuciła biedronka i natychmiast odwróciła się do niego plecami, jakby chciała ukryć powracający do jej oczu smutek.

– Nic nie rozumiem – powiedział Stefan do Klary, gdy już cichaczem odpełzł od baru. – Co się z nią dzieje? Powiedziała, że ten nowy żuk jest bardzo podobny do Jose. Potem zrobiła się smutna, a ja myślałem, że Jose bardzo lubiła i to podobieństwo powinno chyba sprawić jej radość? Myślisz, że ten owad mógł jej powiedzieć coś niemiłego?

– Och, Stefan! – Klara przewróciła oczami. – Jak ty się jeszcze wiele musisz nauczyć – westchnęła, klepiąc go skrzydełkiem po skorupce. – Idź ty lepiej do Stefanii. A ja pogadam sobie ze Stenią.

– Ale… –  Stefan nadal nic nie rozumiał, ale bardzo chciał się dowiedzieć, co dolega jego przyjaciółce.

– No idź, idź… – Klara pchnęła go lekko w stronę zapracowanej ślimaczycy, a sama ruszyła w kierunku Stenii. Stefan z ociąganiem ruszył do Stefanii, która właśnie skończyła rozmowę z zespołem Bzzz. Opowiedział jej o całym zajściu, a ona ze zrozumieniem pokiwała głową.

– No tak. Nie martw się, Klara z nią porozmawia i wszystko będzie dobrze – powiedziała spokojnie i wskazała pospiesznie głową na tomik poezji na stoliku, jakby chciała odwrócić jego uwagę. – A ty możesz mi wreszcie coś przeczytać.

Stefan otworzył usta w zadziwieniu, ale posłusznie wziął zbiór wierszy i zaczął czytać Stefanii wiersze Poświatowskiej. Jego myśli krążyły jednak wokół Stenii i Klary. Czy Klara pomoże jej się pozbyć tego nagłego smutku? I jaką rolę odgrywa w tym ten nowy żuk?

Następnego dnia, w dniu koncertu Bzz, Stenia była już dużo bardziej radosna, rozmawiając z Aleksem. On również uśmiechał się szeroko. Stefan nie wierzył własnym oczom w przemianę, która zaszła w biedronce od poprzedniego dnia.

– Cześć, Steniu! Jak ty dzisiaj promieniejesz! – przywitał się z barmanką.

– Cześć, Stefciu! Prawda? Piękny dzień, choć od rana pada! Wyobraź sobie, że Aleks ma na drugie Jose! Pomyślałbyś? A w dodatku mieszka niedaleko nas! – wyrzuciła jednym tchem rozradowana Stenia.

Stefan podpełzł do Klary, która stała w swoim kącie z zadowoloną miną.

– Wow! Co ty jej zrobiłaś? – zapytał z uśmiechem.

– Nic takiego – mruknęła Klara z uśmiechem. – Po prostu zasugerowałam jej, że czasem można, a nawet trzeba, wykorzystać nadarzającą się szansę.

W NASTĘPNYM ODCINKU

Pod wpływem opowieści zaprzyjaźnionych mrówek, Stefan zastanawia się, co się dzieje z jego rodziną. Jest trochę smutny, kiedy myśli o tym, że od dawna nie kontaktował się z nim nikt z jego rodzinnych stron. Czy uda mu się jakoś opanować uczucie narastającego osamotnienia?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny

ODC. 14: Uśmiech gratis

ODC. 15: Cukierek albo… cukierek

ODC. 16: Powrót Wielkiego Boba

Łąka Cafe, odc. 16: Powrót Wielkiego Boba [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

Halloweenowe przyjęcie w Łąka Cafe było bardzo kolorowe i radosne. W dekorowaniu pomagał motyl Eustachy. Na przyjęciu pojawiło się wielu stałych gości. Wpadł także gołąb Bob, który wcześniej natknął się na  Wielkiego Boba  i jego obstawę, ale udało mu się ich zmylić i odesłać w inne miejsce. Stefan, przy drobnej pomocy Klary, zaczął wreszcie rozumieć, że czuje do Stefanii coś więcej, niż tylko zwykłą przyjaźń.

 lakowyserial_16

ŁĄKA CAFE

ODC. 16: Powrót Wielkiego Boba

Klara z przyjemnością obserwowała, jak Stefan i Stefania z każdym dniem się do siebie zbliżają. Oczywiście, jemu nadal zdarzało się zapatrzeć w Stenię, a jej odrobinę zbyt często wybuchać w czasie rozmowy, ale ogólna tendencja w ich relacji była zadowalająca. Kawka widywała ich coraz częściej pochylonych ku sobie i rozmawiających szeptem, albo chichoczących z tylko dla nich zrozumiałych dowcipów.

W Łąka Cafe nadal jeszcze rozmawiano o ostatniej imprezie. Wszyscy byli nią zachwyceni. No, może poza Eustachym, który wciąż rozpamiętywał przesunięte w złą stronę dynie, przekrzywione girlandy i popsutą kompozycję na stole. Ale nawet on musiał się uśmiechnąć na wspomnienie Boba, który przez pięć minut paradował w dyni na głowie, bo koniecznie musiał sprawdzić, czy na dnie dyniowego półmiska nie zostały jeszcze jakieś łakocie.  Dopiero przy pomocy ludzi, którzy bawili się w swojej części kawiarni, udało się wyswobodzić ptaka, który triumfalnie uniósł w dziobie nadkruszone, czekoladowe ciastko.

Jednym słowem, atmosfera była sielankowa. Nie psuły jej ani jesienne ulewy, ani niemili klienci, ani nawet wymądrzający się Eustachy. Klara pomyślała, że tak spokojnie dawno nie było. W związku z tą myślą od razu zaczęła czekać na jakiś nagły zwrot akcji.

I rzeczywiście. Pewnego ranka drzwi kawiarni otworzyły się z hukiem i stanął w nich…

– Wielki Bob! – krzyknęła Klara, a Stefan i Stefania odskoczyli od siebie w swoim kącie i natychmiast spojrzeli w stronę wejścia.

Stefan pomyślał, że chyba ma déjà vu, bo spanikowani goście kawiarni zaczęli chyłkiem opuszczać lokal. „O nie! – pomyślał ślimak. – Ten gołąb nigdy się nie nauczy!”

– Czego chcesz? – powiedział najbardziej obojętnym tonem, na jaki było go stać.

– Hola, hola, koleżko! – Wielki Bob odezwał się niemiłym tonem i zmierzył ślimaczą parę wzrokiem. – Może grzeczniej, co?

– Słyszałeś, co pan mówi? – wtrącił jeden z gołębi stojących za czarnym Wielkim Bobem, też zresztą Bob (jak każdy gołąb).

– Spokojnie, Bob – Wielki Bob zwrócił się do swojego pobratymca. – Po ostatnim incydencie chyba znają swoje miejsce.

– Chyba ty też powinieneś je znać? Myślałam, że mrówki wystarczająco dobrze ci pokazały, że twoje miejsce jest za drzwiami naszego lokalu! – Klara nie pozostała mu dłużna. Wielki Bob wykrzywił dziób w grymasie złości, ale opanował się i odparował ten atak.

– Już niedługo, kwoczko, wasze miejsce też tam będzie! – syknął, a jego ochroniarze zarechotali.

– Cham! – syknęła Stefania, a Stefan zbliżył się do niej, jakby chciał ją ochronić. Stenia za ladą chwyciła jakiś wielki młotek, gotowa do walki.

– Co to ma znaczyć? – zapytała Klara, nie spuszczając wzroku z intruza.

– Dowiesz się w swoim czasie. Moi spece od wszystkiego nie próżnują. – odparł Wielki Bob, nie siląc się nawet na tajemniczy ton. – Tak na marginesie, na mieście się mówi, że urządziliście sobie tutaj niezłą imprezę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nas nie zaprosiliście – dodał, a dwa gołębie za nim znów zarechotały. – Niemniej jednak tuszę, że za kontuarkiem zostało co nieco? – skinął głową i jeden z jego gołębi ruszył za ladę.

– Gdybyś poprosił, dalibyśmy, co mamy! – syknęła Klara, coraz bardziej wściekła.

– O, nie wątpię… Ale tak… – wskazał na obładowanego zapasami gołębia, którego Stenia obrzucała nienawistnym spojrzeniem – jest zabawniej.

Potem pokazał swojej obstawie, że wychodzą i opuścili Łąkę obładowani ciastkami. Widocznie nauczeni doświadczeniem odbyli tę wizytę bardzo szybko, żeby do lokalu nie zdążyła dotrzeć żadna pomoc.

– Co za typ! – prychnęła Klara. – Myślicie, że faktycznie coś knuje? – Nikt nie zdążył jej odpowiedzieć, bo w tym momencie do kawiarni wpadł zaprzyjaźniony gołąb Bob, ledwo dysząc z wysiłku.

– On tu leci! Wielki Bob! Szybko, schowajcie się i zamknijcie drzwi! – rzucał raz za razem, urywając zdania i dukając.

– Spóźniłeś się, Bob – odpowiedziała Stefania. – Właśnie wyszedł.

– Tak mi przykro! – odrzekł Bob. – On robi się coraz gorszy. Dowiedział się o przyjęciu, podsłuchał jakieś mrówki… I strasznie się wkurzył. Powiedział, że da wam nauczkę tak, że popamiętacie raz na zawsze!

– Sugerował, że wyrzuci nas z Łąki – powiedział smętnie Stefan.

– Obawiam się, że może do tego doprowadzić! Jest nieobliczalny! Kiedyś się doigra! – odparł Bob.

– Nie myślmy teraz o nim! Poszedł sobie! Pomóżcie mi posprzątać ten bałagan na półkach a ja zrobię wam soczek, z tego co nam te brutale zostawiły! – Stenia odzyskała werwę i już krzątała się za kontuarem.

– Stenia ma rację – poparła Klara. – Nie będziemy się nim martwić. Mamy siebie. Zawsze. A on…

– Też ma siebie – podsumował Bob.

– No właśnie – uśmiechnął się Stefan. – To chyba jemu należałoby współczuć.

Nastrój się poprawił. Sprzątając, zaczęli opowiadać sobie najnowsze dowcipy, a Stenia zrobiła najdziwniejszy i najsmaczniejszy koktajl owocowy, wykorzystując to, co zostało w zapasach. A potem Klara mogła wrócić do obserwowania Stefana i Stefani, stojących czułek przy czułku w swoim kącie.

W NASTĘPNYM ODCINKU

Stefania planuje ponownie koncert żukowego bandu Bzz. Stenia wspomina żuka Jose, z którym kiedyś coś ją łączyło. Niespodziewanie, okazuje się, że nowy członek zespołu ma na drugie imię Jose i jest równie interesujący. A może nawet bardziej. Czy Stenia wykorzysta szansę? Klara oczywiście uzna za swój obowiązek pomóc jej w podjęciu decyzji. Stefan martwi się, że Stenia może trafić na jakiegoś niemiłego owada. Czy pogodzi się z jej wyborami?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny

ODC. 14: Uśmiech gratis

ODC. 15: Cukierek albo… cukierek

Łąka Cafe, odc. 15: Cukierek albo… cukierek [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

Gołąb Bob opowiedział Stefanowi o Halloween i ślimak bardzo chciał zorganizować taką imprezę u siebie. Niestety, Stenia i Klara były zajęte rozmową o jakimś nowym zespole, i nawet nie zwróciły uwagi na jego entuzjazm. Stefania również nie wydawała się tym zainteresowana, zwłaszcza, że była w trakcie ważnych obliczeń. Fuknęła tylko na Stefana, który potulnie zaszył się w kąt z wierszami Poświatowskiej, przy okazji uświadamiając sobie, jak bardzo brakuje mu Stefanii. Na szczęście ślimaczyca podjęła z nim rozmowę, jak tylko skończyła swoją pracę. Oboje zaczęli planować łąkowe Halloween.

 lakowyserial_15

ŁĄKA CAFE

ODC. 15: Cukierek… albo cukierek

 – Troszeczkę w prawo… Nie, jednak w lewo… Jednak w prawo – motyl Eustachy był w swoim żywiole. Stefan poprosił go, żeby pomógł przy organizacji zabawy halloweenowej w Łąka Cafe i teraz, gdy po raz szósty przesuwali z Klarą udekorowaną przez niego dynię, zaczynał się zastanawiać, czy dobrze zrobił. Na szczęście Eustachy zamilkł, co oznaczało, że akceptuje położenie dyni i że mogą przejść dalej.

Oczywiście, Stefan, zanim zabrał się przy pomocy Stefanii do organizacji tej imprezy, najpierw przeczytał wiele stron o tym, jak urządzają ją ludzie (łącznie z Dziadami Mickiewicza, ale tego to się trochę przestraszył). Potem stwierdził, że kilka pomysłów zachowa, ale ogólnie to wolałby coś mniej przerażającego, a bardziej kolorowego. Stefania wyprosiła więc współpracę motyla Eustachego, mistrza malarstwa owocowego. I tak powstało kilka dyń w różnym stylu.

Ta, którą teraz przestawiali, miała oczy z suszonych bławatków i uśmiech z głogu. Ale były też takie, które powycinali, przy pomocy zawsze chętnych mrówek, i teraz w kątach płonęły dyniowe lampiony z oczami w kształcie serc i kwiatów.

Z łąkowego sufitu zwieszały się kwiatowe girlandy, a do występu przygotowywało się kilku artystów, których zaprosiła Stefania.

Stefan pozapraszał wszystkich swoich stałych klientów i teraz, upchnąwszy ostatnią dynię według wskazówek Eustachego, czekał na swoich gości. Miał na głowie piracki kapelusz. Eustachy zastąpił swój biały szal hawajskimi girlandami kwiatowymi, podobnymi do tych, które wieszał pod sufitem.

Stenia od rana przygotowywała dyniowe napoje i układała stosy ciastek. Teraz zaczęła wykładać je na stoły. Nosiła maskę z liści. Wkrótce w kawiarni zaczęli pojawiać się pierwsi goście: mrówki, które przebrały się za mrówkojada, motyle w kolorowych koronach i wiankach, żuki, z pancerzami przyozdobionymi namalowanymi oczami i innymi wzorkami.

Część z nich należała do zespołu, który właśnie zaczynał grać. Stefan omawiał ze Stefanią punkty programu, między innymi straszne opowieści, które mieli snuć goście za kilka godzin, gdy do lokalu wpadł zadyszany Bob.

– Spóźniłeś się – przywitał go z uśmiechem ślimak.

– Tak, wiem… Ale to przez Wielkiego Boba. – Ledwo wypowiedział te słowa, a cała Łąka zamarła w oczekiwaniu.

– Widziałeś go? – zapytała z niepokojem Stefania.

– Tak, spotkaliśmy się przypadkiem… – skrzywił się z niesmakiem Bob. – Koniecznie chciał wiedzieć, dokąd lecę o tej porze.

– Oj… – Klara zerknęła z niepokojem na stoły, zastawione smakołykami.

– Spokojnie, Klaro. Powiedziałem mu, że przez przypadek dowiedziałem się, że na wysypisku przybyło jadalnych odpadów, bo był długi weekend i ludzie wyrzucili więcej jedzenia. Nafukał na mnie, poleciał po swoich ochroniarzy i pofrunęli grzebać w śmieciach. Oczywiście zmyśliłem to. Ale póki co on i jego świta będą bardzo zajęci przez długie godziny – zachichotał Bob a zabawa w Łące wróciła do poprzedniego rytmu.

– No, Bob, za to masz u mnie dodatkowe ciasteczka co weekend – powiedziała Stenia, cmokając go w czubek głowy.

– Dzięki! – uśmiechnął się Bob i skierował się do najbliższego stołu z dyniowymi specjałami.

– Choć ogólnie nie powinno się kłamać, zgadzam się ze Stenią. Bardzo nam pomogłeś – powiedziała Klara i zerknęła z niepokojem na stół, przy którym stał Bob.

– Spokojnie, nie zjem wszystkiego – gołąb puścił do niej oko i wybrał sobie spore ciastko.

– No, nieźle – Stefania była zdenerwowana, ale przykrywała to przepięknym uśmiechem, który podkreślały korale z głogu. – W obecnej sytuacji, Stefan, uważam, że twoja wersja Halloween jest o wiele bardziej nam potrzebna. Strachów, jak widać, dostarcza nam codzienność.

Stefan znów zagapił się na ślimaczycę z głupim uśmiechem. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej.

– Co, mam coś na czułkach? – zapytała Stefania, gdy spostrzegła wzrok ślimaka.

Klara westchnęła cicho, pokręciła głową i postanowiła interweniować. Wybrała dwa czerwone serca z misy ze słodyczami, podeszła do parki przyjaciół, wyciągnęła zaciśnięte skrzydełka przed nimi i zwróciła się do nich:

– To co, moi kochani. Cukierek, albo cukierek? – Ślimaki roześmiały się i każde z nich spojrzało na serca, spoczywające w jej skrzydełkach. Stefan zamrugał, jakby przebudzony z długiego snu, po czym oboje ze Stefanią odpełzli w kąt kawiarni, by porozmawiać. – Jak dzieci – westchnęła Klara, i obrzuciwszy ich szybkim spojrzeniem, wtopiła się w rozbawiony tłumek halloweenowych gości. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi.

W NASTĘPNYM ODCINKU:

Po halloweenowym szaleństwie zostało mnóstwo słodyczy a goście kawiarni jeszcze długo wspominali tę zabawę. Dzięki temu informacja o niej obiegła całą okolicę. Czy Wielki Bob mógłby przepuścić taką okazję?

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny

ODC. 14: Uśmiech gratis