Łąka Cafe, odc. 16: Powrót Wielkiego Boba [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

Halloweenowe przyjęcie w Łąka Cafe było bardzo kolorowe i radosne. W dekorowaniu pomagał motyl Eustachy. Na przyjęciu pojawiło się wielu stałych gości. Wpadł także gołąb Bob, który wcześniej natknął się na  Wielkiego Boba  i jego obstawę, ale udało mu się ich zmylić i odesłać w inne miejsce. Stefan, przy drobnej pomocy Klary, zaczął wreszcie rozumieć, że czuje do Stefanii coś więcej, niż tylko zwykłą przyjaźń.

 lakowyserial_16

ŁĄKA CAFE

ODC. 16: Powrót Wielkiego Boba

Klara z przyjemnością obserwowała, jak Stefan i Stefania z każdym dniem się do siebie zbliżają. Oczywiście, jemu nadal zdarzało się zapatrzeć w Stenię, a jej odrobinę zbyt często wybuchać w czasie rozmowy, ale ogólna tendencja w ich relacji była zadowalająca. Kawka widywała ich coraz częściej pochylonych ku sobie i rozmawiających szeptem, albo chichoczących z tylko dla nich zrozumiałych dowcipów.

W Łąka Cafe nadal jeszcze rozmawiano o ostatniej imprezie. Wszyscy byli nią zachwyceni. No, może poza Eustachym, który wciąż rozpamiętywał przesunięte w złą stronę dynie, przekrzywione girlandy i popsutą kompozycję na stole. Ale nawet on musiał się uśmiechnąć na wspomnienie Boba, który przez pięć minut paradował w dyni na głowie, bo koniecznie musiał sprawdzić, czy na dnie dyniowego półmiska nie zostały jeszcze jakieś łakocie.  Dopiero przy pomocy ludzi, którzy bawili się w swojej części kawiarni, udało się wyswobodzić ptaka, który triumfalnie uniósł w dziobie nadkruszone, czekoladowe ciastko.

Jednym słowem, atmosfera była sielankowa. Nie psuły jej ani jesienne ulewy, ani niemili klienci, ani nawet wymądrzający się Eustachy. Klara pomyślała, że tak spokojnie dawno nie było. W związku z tą myślą od razu zaczęła czekać na jakiś nagły zwrot akcji.

I rzeczywiście. Pewnego ranka drzwi kawiarni otworzyły się z hukiem i stanął w nich…

– Wielki Bob! – krzyknęła Klara, a Stefan i Stefania odskoczyli od siebie w swoim kącie i natychmiast spojrzeli w stronę wejścia.

Stefan pomyślał, że chyba ma déjà vu, bo spanikowani goście kawiarni zaczęli chyłkiem opuszczać lokal. „O nie! – pomyślał ślimak. – Ten gołąb nigdy się nie nauczy!”

– Czego chcesz? – powiedział najbardziej obojętnym tonem, na jaki było go stać.

– Hola, hola, koleżko! – Wielki Bob odezwał się niemiłym tonem i zmierzył ślimaczą parę wzrokiem. – Może grzeczniej, co?

– Słyszałeś, co pan mówi? – wtrącił jeden z gołębi stojących za czarnym Wielkim Bobem, też zresztą Bob (jak każdy gołąb).

– Spokojnie, Bob – Wielki Bob zwrócił się do swojego pobratymca. – Po ostatnim incydencie chyba znają swoje miejsce.

– Chyba ty też powinieneś je znać? Myślałam, że mrówki wystarczająco dobrze ci pokazały, że twoje miejsce jest za drzwiami naszego lokalu! – Klara nie pozostała mu dłużna. Wielki Bob wykrzywił dziób w grymasie złości, ale opanował się i odparował ten atak.

– Już niedługo, kwoczko, wasze miejsce też tam będzie! – syknął, a jego ochroniarze zarechotali.

– Cham! – syknęła Stefania, a Stefan zbliżył się do niej, jakby chciał ją ochronić. Stenia za ladą chwyciła jakiś wielki młotek, gotowa do walki.

– Co to ma znaczyć? – zapytała Klara, nie spuszczając wzroku z intruza.

– Dowiesz się w swoim czasie. Moi spece od wszystkiego nie próżnują. – odparł Wielki Bob, nie siląc się nawet na tajemniczy ton. – Tak na marginesie, na mieście się mówi, że urządziliście sobie tutaj niezłą imprezę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nas nie zaprosiliście – dodał, a dwa gołębie za nim znów zarechotały. – Niemniej jednak tuszę, że za kontuarkiem zostało co nieco? – skinął głową i jeden z jego gołębi ruszył za ladę.

– Gdybyś poprosił, dalibyśmy, co mamy! – syknęła Klara, coraz bardziej wściekła.

– O, nie wątpię… Ale tak… – wskazał na obładowanego zapasami gołębia, którego Stenia obrzucała nienawistnym spojrzeniem – jest zabawniej.

Potem pokazał swojej obstawie, że wychodzą i opuścili Łąkę obładowani ciastkami. Widocznie nauczeni doświadczeniem odbyli tę wizytę bardzo szybko, żeby do lokalu nie zdążyła dotrzeć żadna pomoc.

– Co za typ! – prychnęła Klara. – Myślicie, że faktycznie coś knuje? – Nikt nie zdążył jej odpowiedzieć, bo w tym momencie do kawiarni wpadł zaprzyjaźniony gołąb Bob, ledwo dysząc z wysiłku.

– On tu leci! Wielki Bob! Szybko, schowajcie się i zamknijcie drzwi! – rzucał raz za razem, urywając zdania i dukając.

– Spóźniłeś się, Bob – odpowiedziała Stefania. – Właśnie wyszedł.

– Tak mi przykro! – odrzekł Bob. – On robi się coraz gorszy. Dowiedział się o przyjęciu, podsłuchał jakieś mrówki… I strasznie się wkurzył. Powiedział, że da wam nauczkę tak, że popamiętacie raz na zawsze!

– Sugerował, że wyrzuci nas z Łąki – powiedział smętnie Stefan.

– Obawiam się, że może do tego doprowadzić! Jest nieobliczalny! Kiedyś się doigra! – odparł Bob.

– Nie myślmy teraz o nim! Poszedł sobie! Pomóżcie mi posprzątać ten bałagan na półkach a ja zrobię wam soczek, z tego co nam te brutale zostawiły! – Stenia odzyskała werwę i już krzątała się za kontuarem.

– Stenia ma rację – poparła Klara. – Nie będziemy się nim martwić. Mamy siebie. Zawsze. A on…

– Też ma siebie – podsumował Bob.

– No właśnie – uśmiechnął się Stefan. – To chyba jemu należałoby współczuć.

Nastrój się poprawił. Sprzątając, zaczęli opowiadać sobie najnowsze dowcipy, a Stenia zrobiła najdziwniejszy i najsmaczniejszy koktajl owocowy, wykorzystując to, co zostało w zapasach. A potem Klara mogła wrócić do obserwowania Stefana i Stefani, stojących czułek przy czułku w swoim kącie.

W NASTĘPNYM ODCINKU

Stefania planuje ponownie koncert żukowego bandu Bzz. Stenia wspomina żuka Jose, z którym kiedyś coś ją łączyło. Niespodziewanie, okazuje się, że nowy członek zespołu ma na drugie imię Jose i jest równie interesujący. A może nawet bardziej. Czy Stenia wykorzysta szansę? Klara oczywiście uzna za swój obowiązek pomóc jej w podjęciu decyzji. Stefan martwi się, że Stenia może trafić na jakiegoś niemiłego owada. Czy pogodzi się z jej wyborami?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny

ODC. 14: Uśmiech gratis

ODC. 15: Cukierek albo… cukierek

Łąka Cafe, odc. 15: Cukierek albo… cukierek [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

Gołąb Bob opowiedział Stefanowi o Halloween i ślimak bardzo chciał zorganizować taką imprezę u siebie. Niestety, Stenia i Klara były zajęte rozmową o jakimś nowym zespole, i nawet nie zwróciły uwagi na jego entuzjazm. Stefania również nie wydawała się tym zainteresowana, zwłaszcza, że była w trakcie ważnych obliczeń. Fuknęła tylko na Stefana, który potulnie zaszył się w kąt z wierszami Poświatowskiej, przy okazji uświadamiając sobie, jak bardzo brakuje mu Stefanii. Na szczęście ślimaczyca podjęła z nim rozmowę, jak tylko skończyła swoją pracę. Oboje zaczęli planować łąkowe Halloween.

 lakowyserial_15

ŁĄKA CAFE

ODC. 15: Cukierek… albo cukierek

 – Troszeczkę w prawo… Nie, jednak w lewo… Jednak w prawo – motyl Eustachy był w swoim żywiole. Stefan poprosił go, żeby pomógł przy organizacji zabawy halloweenowej w Łąka Cafe i teraz, gdy po raz szósty przesuwali z Klarą udekorowaną przez niego dynię, zaczynał się zastanawiać, czy dobrze zrobił. Na szczęście Eustachy zamilkł, co oznaczało, że akceptuje położenie dyni i że mogą przejść dalej.

Oczywiście, Stefan, zanim zabrał się przy pomocy Stefanii do organizacji tej imprezy, najpierw przeczytał wiele stron o tym, jak urządzają ją ludzie (łącznie z Dziadami Mickiewicza, ale tego to się trochę przestraszył). Potem stwierdził, że kilka pomysłów zachowa, ale ogólnie to wolałby coś mniej przerażającego, a bardziej kolorowego. Stefania wyprosiła więc współpracę motyla Eustachego, mistrza malarstwa owocowego. I tak powstało kilka dyń w różnym stylu.

Ta, którą teraz przestawiali, miała oczy z suszonych bławatków i uśmiech z głogu. Ale były też takie, które powycinali, przy pomocy zawsze chętnych mrówek, i teraz w kątach płonęły dyniowe lampiony z oczami w kształcie serc i kwiatów.

Z łąkowego sufitu zwieszały się kwiatowe girlandy, a do występu przygotowywało się kilku artystów, których zaprosiła Stefania.

Stefan pozapraszał wszystkich swoich stałych klientów i teraz, upchnąwszy ostatnią dynię według wskazówek Eustachego, czekał na swoich gości. Miał na głowie piracki kapelusz. Eustachy zastąpił swój biały szal hawajskimi girlandami kwiatowymi, podobnymi do tych, które wieszał pod sufitem.

Stenia od rana przygotowywała dyniowe napoje i układała stosy ciastek. Teraz zaczęła wykładać je na stoły. Nosiła maskę z liści. Wkrótce w kawiarni zaczęli pojawiać się pierwsi goście: mrówki, które przebrały się za mrówkojada, motyle w kolorowych koronach i wiankach, żuki, z pancerzami przyozdobionymi namalowanymi oczami i innymi wzorkami.

Część z nich należała do zespołu, który właśnie zaczynał grać. Stefan omawiał ze Stefanią punkty programu, między innymi straszne opowieści, które mieli snuć goście za kilka godzin, gdy do lokalu wpadł zadyszany Bob.

– Spóźniłeś się – przywitał go z uśmiechem ślimak.

– Tak, wiem… Ale to przez Wielkiego Boba. – Ledwo wypowiedział te słowa, a cała Łąka zamarła w oczekiwaniu.

– Widziałeś go? – zapytała z niepokojem Stefania.

– Tak, spotkaliśmy się przypadkiem… – skrzywił się z niesmakiem Bob. – Koniecznie chciał wiedzieć, dokąd lecę o tej porze.

– Oj… – Klara zerknęła z niepokojem na stoły, zastawione smakołykami.

– Spokojnie, Klaro. Powiedziałem mu, że przez przypadek dowiedziałem się, że na wysypisku przybyło jadalnych odpadów, bo był długi weekend i ludzie wyrzucili więcej jedzenia. Nafukał na mnie, poleciał po swoich ochroniarzy i pofrunęli grzebać w śmieciach. Oczywiście zmyśliłem to. Ale póki co on i jego świta będą bardzo zajęci przez długie godziny – zachichotał Bob a zabawa w Łące wróciła do poprzedniego rytmu.

– No, Bob, za to masz u mnie dodatkowe ciasteczka co weekend – powiedziała Stenia, cmokając go w czubek głowy.

– Dzięki! – uśmiechnął się Bob i skierował się do najbliższego stołu z dyniowymi specjałami.

– Choć ogólnie nie powinno się kłamać, zgadzam się ze Stenią. Bardzo nam pomogłeś – powiedziała Klara i zerknęła z niepokojem na stół, przy którym stał Bob.

– Spokojnie, nie zjem wszystkiego – gołąb puścił do niej oko i wybrał sobie spore ciastko.

– No, nieźle – Stefania była zdenerwowana, ale przykrywała to przepięknym uśmiechem, który podkreślały korale z głogu. – W obecnej sytuacji, Stefan, uważam, że twoja wersja Halloween jest o wiele bardziej nam potrzebna. Strachów, jak widać, dostarcza nam codzienność.

Stefan znów zagapił się na ślimaczycę z głupim uśmiechem. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej.

– Co, mam coś na czułkach? – zapytała Stefania, gdy spostrzegła wzrok ślimaka.

Klara westchnęła cicho, pokręciła głową i postanowiła interweniować. Wybrała dwa czerwone serca z misy ze słodyczami, podeszła do parki przyjaciół, wyciągnęła zaciśnięte skrzydełka przed nimi i zwróciła się do nich:

– To co, moi kochani. Cukierek, albo cukierek? – Ślimaki roześmiały się i każde z nich spojrzało na serca, spoczywające w jej skrzydełkach. Stefan zamrugał, jakby przebudzony z długiego snu, po czym oboje ze Stefanią odpełzli w kąt kawiarni, by porozmawiać. – Jak dzieci – westchnęła Klara, i obrzuciwszy ich szybkim spojrzeniem, wtopiła się w rozbawiony tłumek halloweenowych gości. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi.

W NASTĘPNYM ODCINKU:

Po halloweenowym szaleństwie zostało mnóstwo słodyczy a goście kawiarni jeszcze długo wspominali tę zabawę. Dzięki temu informacja o niej obiegła całą okolicę. Czy Wielki Bob mógłby przepuścić taką okazję?

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny

ODC. 14: Uśmiech gratis

Łąka Cafe, odc. 14: Uśmiech gratis [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

W kawiarni pojawił się gołąb, Bob, który chciał przeprosić za zachowanie Wielkiego Boba i jego kumpli. Na dowód skruchy przyniósł odzyskane łupy. Stefan, Stefania, Klara i Stenia początkowo traktowali go nieufnie, ale ostatecznie okazało się, że nie wszystkie gołębie są takie złe. Ten był całkiem w porządku. Łąka zyskała nowego sprzymierzeńca.

lakowyserial_14

ŁĄKA CAFE

ODC. 14: Uśmiech gratis

Październikowe chłody dawały się już we znaki, więc w Łąka Cafe pełno było gości, którzy poszukiwali odrobiny ciepła. Tam u ludzi pito gorącą czekoladę. Pachniało w całej okolicy, aż Stefan postanowił sam spróbować. Smakowało mu, więc i w jego Łące pojawiły się czekoladowe napoje.

Gołąb Bob wpadał teraz częściej. Przedtem korzystał tylko z tego, co Stenia wystawiała mu na zewnątrz. Teraz jednak, po ostatniej swojej wizycie, zbliżył się do gospodarzy Łąka Cafe i chętnie zostawał na krótką pogawędkę. Właśnie opowiedział Stefanowi, że ludzie szykują się już do Halloween.

– A co to takiego? – zapytał Stefan, zaintrygowany nazwą.

– Takie ludzkie święto, kiedy wszyscy rozrzucają mnóstwo jedzenia na ulicach – rozmarzył się Bob, ale po chwili wrócił do przerwanego wątku. – A poza tym to jeszcze się straszą, wycinają dziury w dyniach i przebierają się za różne potwory.

– Brzmi interesująco! – podskoczył Stefan, zaintrygowany. –  Co wy o tym sądzicie? – zwrócił się do kawki Klary i biedronki Steni, stojących przy drugim końcu barowej lady.

– Tak, tak… Ciekawe – mruknęła kawka i wróciła do rozmowy ze Stenią. Biedronka akurat chichotała, więc nawet nie dosłyszała pytania. – Pogadaj ze Stefanią – dodała szybko Klara i zanurzyła się w pogawędce o nowym, owadzim zespole, który miał zagrać w Łące.

– O, to jest myśl. Zrobimy sobie to całe Halloween tutaj! Czuj się zaproszony, Bob – entuzjazmu ślimaka nie przytłumiła wyraźna obojętność przyjaciółek.

– Dzięki, Stefan! – uśmiechnął się gołąb. – Ale teraz to ja już będę leciał! Pa! – i opuścił lokal.

– Paa! – pożegnał się ślimak ze znikającym gościem i ochoczo ruszył w stronę biura Stefanii. – Stefanio… – zaczął, ale nie dane było mu dokończyć myśli.

– Ani mi się waż przeszkadzać! – warknęła ślimaczyca, gdy zobaczyła, że Stefan sunie ku niej przez lokal. – Muszę rozplanować cały miesiąc!

– Ale Stefanio… – ślimak próbował przebić się przez brak zrozumienia dla jego świetnego pomysłu.

– Stefan! Proszę cię! Nie przeszkadzaj! – Stefania była nieugięta. Obowiązki były dla niej bardzo ważne.

– Ale… – mimo wszystko Stefan nadal próbował.

– Stefan! – Stefania spojrzała groźnie i ślimak postanowił już jej nie drażnić.

– No dobrze już. Idę poczytać… – odparł nieco zrezygnowany i powlókł się w kąt kawiarni, by poczytać wiersze poetki, Haliny Poświatowskiej, bo spodobało mu się jej nazwisko. Z oddali dobiegał go chichot Steni i Klary. Nagle poczuł się samotny. I nie wiedział, czy Stefania się przypadkiem na niego nie obraziła.

Otworzył tomik poezji na chybił trafił i zaczął czytać:

Ja jeszcze ciągle czekam na ciebie a ty nie przychodzisz…  – Już nawet zapomniał o tym całym Halloween. Ale jeśli Stefania nie przyjdzie? Co za bzdury tłuką mu się po głowie! – Czekam, czekam wytrwale… – Czytał dalej, ale wracało do niego to dziwne uczucie niepokoju. Czemu znowu myśli o Stefanii? Dąsała się już wcześniej. Nie miał czasu, żeby o tym myśleć. Tyle się ostatnio działo. – Tak lekko dotykają mnie dni, moja tęsknota jest tęsknotą planet… – No tęsknił. Tęsknił za rozmowami ze Stefanią. Ostatnio miała tyle pracy, że nie znajdowała czasu na ich dawne pogawędki przy książce i kawie. No i czy ona się znów obraziła? Ale dlaczego? Nie rozumiał jej, a przecież… – A ty jesteś słońcem, które pozwala mi żyć… – doczytał wers i nagle zrobiło się strasznie ciemno. Ktoś przed nim stał.

– No jestem, Stefan. Teraz mów – Stefan podniósł oko na stojącą przed nim Stefanię, która jakby nigdy nic zaczęła rozmowę. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Stefania nie zwróciła na to uwagi i kontynuowała. – Przepraszam cię, ale po prostu musiałam to dokończyć. Ale uważam, że pomysł miałeś niezły. Zrobimy sobie to Halloween.

– To wiedziałaś, o co mi chodzi? – wydusił z siebie wreszcie ślimak. Był taki szczęśliwy, że ślimaczyca z nim rozmawia!

– No pewnie, słyszałam, jak gadałeś z Bobem. – Uśmiechnęła się czarująco. – Oferuję ci zatem swoją pomoc. Porozmawiajmy o tym. – Rzuciła i usadowiła się obok. Porozmawiajmy! Jak pięknie brzmiały te słowa, Stefan aż nie mógł w to uwierzyć. – A uśmiech dorzucam gratis – dodała Stefania i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Stefan był przekonany, że tak tak pięknego Halloween nikt nigdy nie wymyśli.

 

W NASTĘPNYM ODCINKU

Stefan i Stefania organizują łąkowe Halloween. Jeszcze nigdy nie robili takiej imprezy. Jak wypadnie ich pierwsze przyjęcie halloweenowe? Czy goście będą zadowoleni? I najważniejsze: czy ta ścisła współpraca będzie miała wpływ na ich relację?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny