Wrześniowe Laboratorium Tekstu 2017: Recykling literacki [odc. 5], „Taniec ze smokami”, cz. I, George R. R. Martin

Przy okazji kolejnej wizyty w moim Wrześniowym Laboratorium Tekstu postanowiłam wrócić do Recyklingu Literackiego. Postępowałam podobnie jak w poprzednich częściach cyklu. Otworzyłam czytaną obecnie książkę (Taniec ze smokami, cz. I, George R. R. Martin) na przypadkowej stronie (str. 255) i wybrałam zdanie, które jako pierwsze rzuciło mi się w oczy:

„Nie będziesz musiał na mnie czekać.

 

Zdanie składa się z sześciu słów, więc wiersz napisany na jego podstawie będzie miał sześć zwrotek – w tym przypadku dwuwierszy. Każdy zawiera jeden z wyrazów wybranego zdania. Jako tytułu użyłam całego zdania z książki. Słowa wplecione w treść wiersza podkreśliłam pogrubieniem.

Na napisanie wiersza miałam jak zwykle godzinę. Czy zmieściłam się w czasie?

 

Czas start: 12:20

 

Nie będziesz musiał na mnie czekać

 

Nie ma odwrotu – idź przed siebie

Za tobą wiele nie zostało

 

Będziesz wciąż szukał łat na niebie,

Które na głowę ci spadało?

 

Musiał być przecież taki moment,

W którym spaliłeś most ostatni

 

Na ten most wszedłeś z własnej woli

Nie zostawiłeś sobie kładki

 

Mnie tu nie będzie, wiesz to przecież

Nie znajdziesz mnie w odwrocie myśli

 

Czekać nie warto, lecz się nie śpiesz

To może przyszłość ci się przyśni.

 

Koniec: 12.33.

 

Uff, tak zmieściłam się 😉 Trzynaście minut.

“Zapach Marzeń” na Dzień Marzyciela [recenzja]

Od pewnego czasu mam w swoich muzycznych zbiorach płytę Zapach Marzeń z piosenkami w wykonaniu Roberta Wiewióry. 8 września obchodziliśmy Dzień Marzyciela, pomyślałam więc, że to idealna okazja, aby o niej napisać. Co prawda z kilkudniowym poślizgiem, ale udało się – zapraszam na recenzję płyty. Tym bardziej, że zupełnie nieoczekiwanie zrealizowało się na niej jedno z moich marzeń – współtworzenie piosenki.

Zapach Marzeń jest bowiem także tytułem piosenki, której tekst w znacznej mierze został oparty na moim wierszu, a którą traktuję jak mój piosenkowy debiut. Wszystko dzięki Michałowi Wiewiórze, autorowi muzyki do wyżej wspomnianego utworu, który zaproponował mi współpracę przy tym utworze (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, bo Michał jest bratem wokalisty).

Na płycie znalazło się w sumie siedem kawałków. Szczęśliwa liczba. Gdybym koniecznie musiała określić klimat gatunkowy, strzelałabym w liryczny pop (ale po co szufladkować?). Większość tekstów stworzył Maciej Kwiatkowski, który na operowaniu słowem zna się jak nikt, więc zdecydowanie są to teksty rytmicznie się wkręcające. Równocześnie ich muzyczna ilustracja jest raczej z tych subtelnych, więc płyta z powodzeniem może służyć jako całkiem przyjemne tło do pracy przy komputerze.

Co do mnie, mam dwie ulubione piosenki, do których lubię wracać. Szczególnie lubię tekst piosenki Czekam, w którym jedna gra słowna goni drugą, a przy kolejnych przesłuchaniach odnajduję nowy odcień. No i oczywiście bardzo lubię piosenkę tytułową, bynajmniej nie przez jej tekst. No, może tekst też trochę za to odpowiada (odrobinę). Głównie jednak przemawia do mnie opracowanie muzyczne. I świetny wokal Justyny Wiewióry (znów nieprzypadkowa zbieżność nazwiska – zdolna rodzina).

Chociaż płyta nie do końca odpowiada moim upodobaniom muzycznym, czuć w niej wielką pasję jej twórców. Słucha się tych nagrań bardzo przyjemnie i lekko. Robert dysponuje charakterystycznym, przyjemnym w odbiorze głosem. Piosenki z Zapachu Marzeń to utwory idealne do poduszki i na łagodne przetrwanie dnia. Szczególnie polecam duety Roberta z Justyną, bo kompozycja tych dwóch głosów brzmi naprawdę dobrze.

Dawno nie słuchałam tego typu muzyki. Zwykle sięgam po znane mi nazwiska z klasyki polskiej i światowej piosenki. Cieszę się jednak, że na mojej drodze stanęła płyta Roberta Wiewióry. Dobrze wiedzieć, że taką lżejszą muzykę także chcą tworzyć ludzie z pasją. Myślę, że ta płyta spełniła nie tylko jedno z moich marzeń. Posłuchajcie jej, a może poczujecie, jak pachną spełnione marzenia. I te jeszcze nie do końca rozkwitnięte.

Klip promujący wydawnictwo możecie zobaczyć na kanale YouTube Roberta, np. klikając tutaj.

Wrześniowe laboratorium tekstu 2017: Słowa z magazynu [cz. 2]

Jest! Wrzesień, mój ulubiony miesiąc. A jeśli wrzesień, to znaczy, że przyszedł czas na zabawy słowami. Co tydzień, w ramach Wrześniowego laboratorium tekstu, opublikuję wynik mojej radosnej tfu…rczości.

Zaczynam od białego wiersza, który powstał ze słów wyciętych z jednej strony (no dobra, z dwóch, trochę oszukałam, bo materiału niewiele) magazynu. Tym razem jest to Katalogu Avonu, nr 12/2017, który wykorzystam jeszcze przy innych pracach.

Wycięłam 10 słów, na których oparłam wiersz i kilka zdjęć, którymi ilustrowałam całość kolażu w formacie A5. Kolaż wklejam na końcu.

A teraz przed Wami tekst, który powstał w oparciu o wycięte słowa. Wszystkie wklejone wyrazy zapisuję wersalikami:

PIĘKNO ZMYSŁOWOŚCI SKRADZIONE PERŁOM

ESENCJA chłodnego CIEPŁA

Przenika pamięć ZAPACHEM

ZAMKNIJ OCZY

PRZENIEŚ się w czasie

Nadawałoby się do zapisanie Helveticą na tle pięknego widoczku? 😉

Tak wygląda rezultat zabawy z tekstem:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A tak wygląda oryginalna strona:

Projekty z pierwszej edycji Wrześniowego laboratorium tekstu znajdziecie tutaj.