Wrześniowe Laboratorium Tekstu 2017: Recykling literacki [odc. 5], „Taniec ze smokami”, cz. I, George R. R. Martin

Przy okazji kolejnej wizyty w moim Wrześniowym Laboratorium Tekstu postanowiłam wrócić do Recyklingu Literackiego. Postępowałam podobnie jak w poprzednich częściach cyklu. Otworzyłam czytaną obecnie książkę (Taniec ze smokami, cz. I, George R. R. Martin) na przypadkowej stronie (str. 255) i wybrałam zdanie, które jako pierwsze rzuciło mi się w oczy:

„Nie będziesz musiał na mnie czekać.

 

Zdanie składa się z sześciu słów, więc wiersz napisany na jego podstawie będzie miał sześć zwrotek – w tym przypadku dwuwierszy. Każdy zawiera jeden z wyrazów wybranego zdania. Jako tytułu użyłam całego zdania z książki. Słowa wplecione w treść wiersza podkreśliłam pogrubieniem.

Na napisanie wiersza miałam jak zwykle godzinę. Czy zmieściłam się w czasie?

 

Czas start: 12:20

 

Nie będziesz musiał na mnie czekać

 

Nie ma odwrotu – idź przed siebie

Za tobą wiele nie zostało

 

Będziesz wciąż szukał łat na niebie,

Które na głowę ci spadało?

 

Musiał być przecież taki moment,

W którym spaliłeś most ostatni

 

Na ten most wszedłeś z własnej woli

Nie zostawiłeś sobie kładki

 

Mnie tu nie będzie, wiesz to przecież

Nie znajdziesz mnie w odwrocie myśli

 

Czekać nie warto, lecz się nie śpiesz

To może przyszłość ci się przyśni.

 

Koniec: 12.33.

 

Uff, tak zmieściłam się 😉 Trzynaście minut.

Recykling literacki [odc. 4]

Dawno nie rymowałam, więc wracam do cyklu Recykling Literacki. Zgodnie z zasadami tego cyklu, wybrałam zdanie z książki, którą obecnie czytam. Jest to zdanie ze 121 strony Baśnioboru, Brandona Mulla.

Jaka ona była ładna.

Zdanie składa się z czterech wyrazów, więc na realizację czekają cztery rymowane zwrotki. Jak zwykle, mam godzinę na ukończenie wiersza.

Jest 21:45. Czas: start!

Za mgiełką

Jaka by nie była pora
Szansa była całkiem spora
Że się skrywa gdzieś za mgiełką
Tamtej pani skryte piękno

Niezbyt łatwa była ona
Krzepy miała dość w ramionach
By odpychać tego śmiałka
Co za mgiełką chciał jej ciałka

I choć walczył śmiałek śmiało
To wolała inne ciało
Pewna była, że nie męskie
Ale ciało chce niebieskie

Zapatrzona poza mgiełką
Gwiazd śledziła wieczne piękno
I choć ładna, to samotnie
Tkwiła za mgłą w swoim oknie

Koniec: 21:58. Szybko poszło.

Zamiast elegii [wierszem]

p1210403

Wczoraj pożegnaliśmy kabaretowo Kinoteatr Wrzos, który już niedługo zostanie  wyremontowany i powróci jako Teatr KTO. O tym wydarzeniu, Kabaretowym Pożegnaniu Wrzosu, jeszcze będę szerzej pisać na Verbum Na Polu. Tu jedynie chciałam zaznaczyć, że miało ono miejsce, bo to jeden z ważniejszych punktów w moim życiu.

Wbrew pozorom atmosfera była raczej radosna i wszyscy uczestnicy wieczoru zdawali się dobrze bawić. Zakończyliśmy tym samym pewien etap. Dla mnie było to kilka bardzo rozwijających lat, wiele wspaniałych znajomości.

Postanowiłam uhonorować finał tego etapu mojej wędrówki jakimś szczególnym rodzajem wpisu. Dawno nie napisałam wiersza. Ten zaczął pisać się sam, więc już pozwoliłam wybrzmieć mu do końca.

 

Zamiast elegii

 

Zamiast elegii pożegnalnej

Mam trochę uzbieranych wspomnień

Pył rozsypany na dywanie

Błysk reflektorów, kurz na oknie

 

Zamiast elegii mam spojrzenia

Co się nad sceną wciąż unoszą

Echo oklasków i marzenia,

Które powstały tutaj nocą

 

Zamiast elegii mam chwil kilka

Złapanych w formie fotografii

Splątane sznurki różnych losów

Złączonych tu na chybił-trafił

 

Zamiast elegii mam nadzieję

Że choć przemija postać świata

Wspomnieniem, myślą zaistnieje

Miejsce, gdzie mogę zawsze wracać