Wczoraj pożegnaliśmy kabaretowo Kinoteatr Wrzos, który już niedługo zostanie wyremontowany i powróci jako Teatr KTO. O tym wydarzeniu, Kabaretowym Pożegnaniu Wrzosu, jeszcze będę szerzej pisać na Verbum Na Polu. Tu jedynie chciałam zaznaczyć, że miało ono miejsce, bo to jeden z ważniejszych punktów w moim życiu.
Wbrew pozorom atmosfera była raczej radosna i wszyscy uczestnicy wieczoru zdawali się dobrze bawić. Zakończyliśmy tym samym pewien etap. Dla mnie było to kilka bardzo rozwijających lat, wiele wspaniałych znajomości.
Postanowiłam uhonorować finał tego etapu mojej wędrówki jakimś szczególnym rodzajem wpisu. Dawno nie napisałam wiersza. Ten zaczął pisać się sam, więc już pozwoliłam wybrzmieć mu do końca.
Zamiast elegii
Zamiast elegii pożegnalnej
Mam trochę uzbieranych wspomnień
Pył rozsypany na dywanie
Błysk reflektorów, kurz na oknie
Zamiast elegii mam spojrzenia
Co się nad sceną wciąż unoszą
Echo oklasków i marzenia,
Które powstały tutaj nocą
Zamiast elegii mam chwil kilka
Złapanych w formie fotografii
Splątane sznurki różnych losów
Złączonych tu na chybił-trafił
Zamiast elegii mam nadzieję
Że choć przemija postać świata
Wspomnieniem, myślą zaistnieje
Miejsce, gdzie mogę zawsze wracać