Współcześni taperzy według Spółdzielni Muzycznej. „Żółty paszport” – film z muzyką na żywo [recenzja]

Obejrzane i wysłuchane 29 kwietnia o 20:00 w Teatrze Odwróconym.

Do tej pory nie miałam okazji zobaczyć filmu niemego z muzyką na żywo. To jest jedna z takich rzeczy w dziedzinie kultury, które planowałam od dawna, ale nie mogłam tych planów zrealizować. A tu proszę, wystarczyła seria zbiegów okoliczności, jeden impuls i zrealizowałam dwa plany kulturalne w jednym wydarzeniu. Bo w niedzielę, 29 kwietnia, w Teatrze Odwróconym, nie tylko obejrzałam film niemy, ale i wysłuchałam koncertu współczesnej muzyki instrumentalnej.

A to wszystko za sprawą kilku uzdolnionych muzyków. Dokładniej dzięki ¼ zespołu Spółdzielnia Muzyczna Contemporary Ensemble, czyli Martynie Zakrzewskiej, Michałowi Lazarowi i Jakubowi Gucikowi. Wystąpili oni w roli taperów (patrząc na sposób gry, to w zasadzie „taper” jest słowem bardzo odpowiednim), użyczając swoich umiejętności muzykowania w celu muzycznego zilustrowania filmu z Polą Negri w roli głównej, „Żółty paszport”.

Jeśli tak jak ja jesteście ciekawi, w jaki sposób można połączyć film sprzed stu lat (dokładnie z 1918 roku) z muzyką współczesną, która nieustannie siebie poszukuje, koniecznie musicie wybrać się na kolejny taki pokaz filmowy, oprawiony przez członków tegoż ansamblu. Dla mnie był to bardzo udany pierwszy raz z filmem niemym okraszonym muzyką na żywo.

Nie chcę opowiadać tutaj o samym filmie, jest on łatwo dostępny w sieci, każdy może wyrobić sobie własne zdanie na jego temat. Natomiast w połączeniu z niecodziennymi dźwiękami, wydobywanymi z pianina, mandoliny, wiolonczeli, czy termosu (naprawdę!) ta dosyć naiwna historia robi na odbiorcy piorunujące wrażenie.

No dobrze, przyznam się – nie spodziewałam się, że oprawa muzyczna filmu niemego może brzmieć aż tak dobrze! Zwłaszcza, że połączenie słów „muzyka” i „współczesna” budzi we mnie odczucia mieszane, ale może to przez nieodpowiednie podanie dodekafonii w czasie studiów. Bo zdecydowanie podobała mi się emocjonalność i plastyczność tych dźwięków, które wyczarowali muzycy Spółdzielni w Teatrze Odwróconym. Muszę także wyznać moją utajoną i przyczajoną od lat miłość do wiolonczeli, uaktywniającą się niespodziewanie zwłaszcza w odbiorze grań na żywo. Uwielbiam każdą postać tego brzmienia. Nic dziwnego, że i ta z Teatru Odwróconego bardzo mi się spodobała.

Jako widz i słuchacz jestem w pełni usatysfakcjonowana niedzielnym pokazem. Chętnie jeszcze kiedyś powtórzę takie doświadczenie. Niech żyją zbiegi okoliczności! Niech żyje Spółdzielnia Muzyczna!

A właśnie: więcej o Spółdzielni Muzycznej Contemporary Ensemble możecie poczytać na stronie grupy: www.spoldzielniamuzyczna.com. Serdecznie polecam!

Link do archiwalnego wydarzenie na Facebooku: Żółty paszport – film z muzyką na żywo.