Chłopak, który miał fuksa, czyli Stuhrmówka [recenzja]

Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności, Maciej Stuhr, Beata Nowicka, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015.

Źródło: znak.com.pl
Źródło: znak.com.pl

„Niektórzy myślą, że miałem fuksa” , czytamy na tylnej okładce wywiadu-rzeki Beaty Nowickiej z Maciejem Stuhrem. Po lekturze tej książki należałoby dodać, że oprócz rzeczonego fuksa (czy też Fuksa), pan Maciej miał również ogromną energię, zapał, pasję, inteligencję, rozwiniętą samoświadomość i ogromne poczucie humoru, okraszone potężną  dawką autoironii. Co więcej, cechy te nadal posiada i ubogaca o kolejne konteksty.

Wywiad czyta się jednym tchem. Jest znakomicie przygotowany i wyważony. Beata Nowicka zna swego rozmówcę, lubi go z wzajemnością i szanuje granice jego prywatności. Treść rozmowy bywa poważna. Wiele mówi nie tylko o Macieju Stuhrze, ale i o środowisku filmowym, teatralnym, czy estradowym i o różnicach między nimi. Pojawiają się tutaj anegdoty z planów filmowych, opowieści zza kulis spektakli teatralnych i zwierzenia dotyczące pracy estradowca.

Ta książka mogłaby służyć jako podręcznik dla tych wszystkich, którzy wiążą swoją karierę z aktorstwem lub estradą. To nie tylko opowieść o człowieku, który konsekwentnie realizuje swoje założenia, pozwalając sobie przy tym na owocną improwizację. To także opowieść uniwersalna przez swoją wielopłaszczyznowość, ukazująca konsekwencje konkretnych wyborów.

Poza wszystkim to lekka  (ale nie lekkomyślna) i zabawna (ale nie śmieszna) lektura, zakorzeniona głęboko w polskiej kulturze i popkulturze. To także kompleksowo opowiedziana historia sukcesu, wypracowanego na własną rękę.

Do tej pory z dokonań artystycznych Macieja Stuhra widziałam kilka znanych filmów komediowych (w tym Fuks, oczywiście), zarejestrowane przez telewizję występy Kabaretu Po Żarcie, ze świetnymi parodiami Soyki i Turnaua, kilka konferansjerek, trudny film Pokłosie a także, w Teatrze Telewizji, spektakl Boska!, w którym zagrał u boku Krystyny Jandy. Po przeczytaniu tej książki marzę o możliwości obejrzenia Aniołów w Ameryce z jego udziałem, ale już tylko ten krótki przegląd ukazuje, jak wszechstronnym artystą jest Maciej Stuhr.

Dużo głośnych nazwisk przewija się przez tę opowieść. W treści znajdziemy także krótkie wypowiedzi Krystyny Jandy, Jana Nowickiego, Roberta Więckiewicza, Agnieszki Holland i innych osób, które zetknęły się z bohaterem książki. Te wtrącenia znakomicie uzupełniają obraz aktora, który sam nakreślił swoimi wypowiedziami.

We wstępie Maciej Stuhr pisze:

„Dlaczego nie kierowcy, lotnicy, malarze, naukowcy, stolarze, blacharze, himalaiści? Dlaczego to właśnie aktorzy są przepytywani na wszystkie możliwe sposoby i we wszystkich możliwych miejscach, mediach, sytuacjach? […]

Ponieważ to nas pytają – to po pierwsze, i ponieważ nasze ego jest wielkości dziury budżetowej mocno skorumpowanego państwa – to po drugie. Zatem żegnajcie, resztki skromności! (…) Maciej Stuhr przez ponad 360 stron. Poniedziałek Stuhr. Wtorek Stuhr, Środa Stuhr…”

W takiej formie choćby codziennie! W kilku miejscach wzruszyłam się, w kilku innych popłakałam ze śmiechu. Nieustannie trwałam w zadziwieniu i podziwie. Rozmowa z panem Maciejem musi być czystą przyjemnością, tak przynajmniej wynika z zapisu tego wywiadu.