Obejrzany 27.04.2017 r.
Jeden but gubi niedoszła Macocha, drugi Książę wręcza Kosi jako prezent i żaden z nich nie jest szklanym pantofelkiem. Wróżka jest, technicznie rzecz ujmując, wróżem i lepiej wychodzą jej sztuczki cyrkowe, niż wyczarowywanie sukienek. Ptaki rozbijają się o szklany dom a główna bohaterka mieszka w piwnicy. Z pewnością nie jest to klasyczne przedstawienie baśni o Kopciuszku.
Jednakże można odnaleźć także wiele punktów wspólnych. Jak w oryginale Kopciuszek, a właściwie Kosia, traci matkę. Jak w oryginale, jej ojciec znajduje sobie nową kandydatkę na żonę. Na szczęście niedoszłą. Jak w oryginale Macocha (Małgorzata Gałkowska – wspaniała, jak zwykle) jest kobietą antypatyczną, egoistyczną, narcystyczną. Nie rozumie problemów Kosi, nie pozwala jej wspominać o Matce w swojej obecności i uważa za całkowicie normalne to, że Młodziutka dziewczyna bierze na swoje barki opiekę nad całym domem. Jej córki są równie antypatyczne i egoistyczne. Jak w oryginale, ojciec (Zbigniew W. Kaleta – świetny!) nie bardzo potrafi zapanować nad zachowaniem swojej przyszłej rodziny i własnej córki, która uparcie żyje przeszłością, przekonana, że jeśli przestanie myśleć o Matce, nawiedzającej jej umysł dźwiękami perkusji, choćby na kilka sekund, tamta odejdzie na zawsze. Kosia oskarża się o najgorsze czyny, wmawia sobie winę, odbywa pokutę za grzechy, których nie popełniła.
Bo Kopciuszek to głównie spektakl o znaczeniu słów i ich wartości. O tym, jak nasze cierpienie może zdeformować przekaz. A także o tym, że o trudnych sprawach, w tym także o śmierci bliskich, można, a nawet należy, rozmawiać. I o tym, że okłamywanie dzieci, nawet z najlepszych pobudek, jest po prostu nie fair. Nie daje im szansy uporania się z prawdą i ruszenia dalej (ten motyw skojarzył mi się zresztą z filmem Pokój, w którym matka w podobny sposób chroni swego syna przed prawdą). Poza tym to po prostu świetnie opowiedziana historia, która bawi i przy okazji uczy, nie tylko najmłodszych.
Byłam na spektaklu dla dzieci i bawiłam się wspaniale. To zdanie brzmi jak wyznanie Anonimowej Teatroholiczki, ale Kopciuszek w Starym to naprawdę dobry spektakl. Widownia była wypełniona w 70% dziećmi, jednak w sali rozbrzmiewał nie tylko dziecięcy śmiech. Nic dziwnego – wróżka w wykonaniu Bartosza Bieleni skruszyłaby nawet zatwardziałego smutasa. Pan BB potrafi oddać charaktery nieoczywiste, niejasne, ożywić każdą postać, bez względu na płeć. Pokazać, że niektóre kobiety mają w sobie trochę więcej z mężczyzny, niektórzy panowie są trochę bardziej kobiecy. Drugą postacią graną przez Bielenię był Książę. To bohater subtelny, sympatyczny, ale zagubiony. W roli wróżki Bartosz Bielenia był czarujący, w roli Księcia – wzruszający.
Razem z Jaśminą Polak, wcielającą się w tytułowego Kopciuszka, wędrowali po emocjach słowem i gestem. Joël Pommerat stworzył, a Anna Smolar przekazała po swojemu, na deskach Sceny Kameralnej Starego Teatru, baśń o słowach i ich znaczeniu. O życiu przeszłością, o kłamstwie i jego konsekwencjach. O śmierci i przemijaniu. W tym spektaklu nie jest ważny happyend – ważny jest proces. Proces dojścia do prawdy, odczarowania jej, zrozumienia, zaakceptowania rzeczywistości. Baśniowe zakończenia tak naprawdę są tylko przystankiem w drodze. Kopciuszek to spektakl o drodze, o błądzeniu i szukaniu.
O SPEKTAKLU
KOPCIUSZEK
Premiera: 24.03.2017 r., Scena Kameralna Starego Teatru, ul. Starowiślna 21
SCENARIUSZ: Joël Pommerat
PRZEKŁAD: Maryna Ochab
REŻYSERIA: Anna Smolar
SCENOGRAFIA, KOSTIUMY: Anna Met
REŻYSERIA ŚWIATŁA: Rafał Paradowski
MUZYKA: Natalia Fiedorczuk
MUZYKA NA ŻYWO: Dominika Korzeniecka
RUCH SCENICZNY: Paweł Sakowicz
ASYSTENTKA SCENOGRAFKI: Magda Flisowska
EFEKTY ILUZJONISTYCZNE: Filip Piestrzeniewicz
ASYSTENT REŻYSERA / INSPICJENT / SUFLER: Zbigniew S. Kaleta
OBSADA:
Młodziutka dziewczyna: Jaśmina Polak
Wróżka, Młodziutki książę: Bartosz Bielenia
Ojciec / Król: Zbigniew W. Kaleta
Macocha: Małgorzata Gałkowska
Młodsza siostra: Małgorzata Gorol
Starsza Siostra: Marta Ścisłowicz
WIĘCEJ:
Informacje na stronie Starego Teatru: Kopciuszek