„Zachodnie wybrzeże” złamanych nadziei. Spektakl dyplomowy studentów AST

Obejrzane 26.03.2019 r o 19:00, Scena 210, AST Kraków.

Niezbyt często oglądam spektakle dyplomowe studentów AST. Myślę, że mogę przez to tracić wiele okazji zobaczenia świetnych spektakli, bo jeśli już się na któryś zdecyduję, to okazuje się to być naprawdę dobre przedstawienie. Do tej kategorii należał także spektakl „Zachodnie wybrzeże”, będący spektaklem dyplomowym IV roku Wydziału Aktorskiego AST.

A nie był to spektakl łatwy – pod wieloma względami. Przede wszystkim w sztuce oryginalnej (autorstwa Berdanrda-Marie Koltèsa) dokonano wielu skrótów. Częściowo był to spektakl improwizowany, wymagający od wykonawców dużej sprawności fizycznej oraz intelektualnej.

Akcja toczy się w nieistniejącym już hangarze w West Pier, nad rzeką Hudson, a rozgrywające się w nim wydarzenia stają się karykaturą amerykańskiego snu. Każdy czyn ma swoje konsekwencje, a moralność staje się elastyczna do granic wytrzymałości ludzkiej psychiki. To tutaj spotykają się ludzie, których życie zmierza ku przepaści.

To co szczególnie do mnie przemówiło, to znakomite zgranie zespołu aktorskiego. Oczywiście, kilku aktorów zwróciło moją szczególną uwagę, niemniej jednak totalna symbioza zespołu była widoczna zwłaszcza w trudnych, wymagających scenach, bazujących na najniższych ludzkich instynktach. Jak zwykle fantastycznie zagrał Aleksander Talkowski, którego od dawna już otwarcie podziwiam na scenie. Zachwycił mnie także Michał Sikorski, który mistrzowsko wprowadził wątek trans. Maja Wolska w swojej roli była wręcz hipnotyczna.

Sam spektakl, choć podejmujący trudną tematykę półświatka, emigracji i szarej strefy, nie był pozbawiony wielu wątków humorystycznych, które znakomicie rozkładały akcenty emocjonalne i rozładowywały gęstniejącą atmosferę. Niemniej jednak całość pozostawiła we mnie uczucie niepokoju i nie prędko pozwoliła o sobie zapomnieć. Bohaterowie z uporem oczekują na prom, który, jak Godot, nigdy się nie zjawia.

Mam jeszcze dwa skojarzenia. Formalnie od razu przyszedł mi na myśl spektakl „Podopieczni” z Teatru Starego, w którym scena również tonęła w wodzie, potęgując pochłaniające uczucie pustki i braku nadziei (lub co gorsza, nadziei fałszywej). Jeśli zaś chodzi o słodko-gorzką atmosferę, to podobny wydźwięk mają filmy Almodovara, i gdybym miała wskazać źródło inspiracji dla twórców „Zachodniego wybrzeża”, to byłaby właśnie twórczość tego artysty.

„Zachodnie wybrzeże w reżyserii Mai Kleczewskiej to spektakl mocny i zróżnicowany emocjonalnie, przefiltrowany przez wrażliwość współczesnych artystów u progu kariery aktorskiej. Na pewno warto go obejrzeć, jeśli tylko jest jeszcze okazja.

O SPEKTAKLU

ZACHODNIE WYBRZEŻE

Bernard-Marie Koltès

spektakl dyplomowy studentów IV r. Wydziału Aktorskiego AST w Krakowie

Przekład: Aldona Skiba-Lickel
Reżyseria: Maja Kleczewska
Scenografia: Marcin Chlanda
Kostiumy: Natalia Kozłowska (ASP)
Muzyka: Nikodem Dybiński
Współpraca reżyserska i dramaturgia: Zofia Gustowska (II r. WRD)
Asystentka reżyserki: Anna Mazurek (II r. WRD)
Asystentka scenografa: Katarzyna Sobolewska (ASP)

OBSADA:

Kamila Bestry, Hubert Fiebig, Jakub Guszkowski, Sebastian Magdziński, Ireneusz Mosio, Dariusz Pieróg, Iga Rudnicka, Michał Sikorski, Aleksander Talkowski, Maja Wolska, Katarzyna Zarychta

WIĘCEJ:

www.krakow.ast.krakow

Po drugiej stronie rzęs. „Przybory Wasowskiego. Dom Wyobraźni” w Teatrze STU

Obejrzane 20 marca 2018 r. o 19:00.

Kogo zabrać na urlop? Jaki jest zawód przyszłości? Jak można poszerzyć wyobraźnię i pogłębić płytki umysł? Teatr STU odpowiada na te i wiele innych pytań w spektaklu „Przybory Wasowskiego. Dom Wyobraźni”.

Niełatwo jest przenieść twórczość Starszych Panów na scenę w taki sposób, aby zachować ich klimat bez zbytniego kopiowania. Łukasz Fijał połączył piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego nicią fabularną zaczerpniętą z Wieczorów Kabaretu Starszych Panów. I chociaż oglądając spektakl czułam się zaproszona do tego czarownego świata z tamtych dawnych realizacji telewizyjnych, to jednak był to świat wyobrażony na nowo. Naznaczony nie tylko duchem Starszych Panów, ale i indywidualną interpretacją aktorów oraz twórców.

Podobała mi się elegancka, prosta scenografia, z pawiem samoobsługowym przy schodach (kto widział ten wie – pewnie niejednemu widzowi przemknęło przez myśl, żeby sobie takie cudo zainstalować przy własnej klatce schodowej). Kostiumy również były dobrane idealnie: koronki, tiule, kapelusze, szelki, kaszkiety. Ach. „Przybory Wasowskiego” to spektakl wypełniony lekkim humorem, absurdem, poetyckością, garściami czerpiący z pierwowzoru, bawiący się skojarzeniami i powiązaniami.

Obsada jest wspaniała. Idealnie uzupełniają się tutaj dwa pokolenia aktorów, dorzucając do granych postaci swoje doświadczenia. W Domu Wyobraźni poznajemy oto dwie pary: Damę z Kluczem i Teoretyka, do których to miejsce należy, oraz Dziewczynę Samotną i Chłopca Lakonicznego, którzy wpadają z wizytą celem poszerzenia wyobraźni tego ostatniego. Początek zapowiada się intrygująco. Tym bardziej, że ostatnio mam ochotę powtarzać za Nohavicą: „Chcę poezji!”, a tutaj dostaję właśnie poezję, i to jeszcze z uśmiechem w bonusie.

Tajemnicza Dama z Kluczem grana przez Beatę Rybotcką, ma w sobie coś z Hrabiny Tyłbaczewskiej. Jest w tej kreacji pewna umowność, tak dobrze znana ze świata Starszych Panów. Elegancja ruchu, przemyślane gesty, arystokratyczna pewność siebie. Piosenki wykonuje jak operowa diva, kwestie wygłasza jak Sarah Bernard. Zabawne przerysowanie pewnego kobiecego typu. Chętnie zobaczyłabym w tej roli także Ewę Kaim, którą bardzo lubię oglądać na deskach Starego Teatru, a która wydaje mi się, że stworzyłaby tę postać zupełnie inaczej.

Delikatna Dziewczyna Samotna w interpretacji Agaty Myśliwiec-Grząślewicz z pewnością mogłaby być Dziewczyną z Chryzantemami. Uśmiechnięta, prowadząca miłą konwersację, liryczna, niemal eteryczna, porusza się po scenie jakby błądziła w chmurach. Jej wykonania są takie same – lekkie, poetyckie, unoszące się ponad ziemią.

Postać Teoretyka, który wraz z Damą prowadzi tytułowy Dom Wyobraźni, to rola, którą Andrzej Róg gra powściągliwie, z gracją dżentelmena. Jego interpretacje są równie eleganckie. Z pewnością pasowałyby do cylindra i laseczki Starszych Panów.

I wreszcie Chłopiec Lakoniczny, grany przez Aleksandra Talkowskiego, którego w Krakowie można oglądać także w Teatrze Szczęście (na szczęście). Ta postać od strony ewolucyjnej wydaje mi się najbardziej złożona. Chłopca Lakonicznego poznajemy jako nonszalanckiego łobuza bez wyobraźni, a żegnamy jako przykład poetyckiej przemiany wewnętrznej. Niby ten sam, ale jednak z inną perspektywą na świat. Wobec głosu i interpretacji tego pana jestem zazwyczaj bezsilna – te wykonania również były świetne. Choć myślę, że interpretacja tego repertuaru narzuca wykonawcom pewną powściągliwość i nie pozwala na wykorzystanie pełni ich możliwości.

Tu jednak ta powściągliwość była bardzo uzasadniona – przy zachowaniu indywidualnego rysu spektaklu udało się ożywić na nowo świat Starszych Panów. Z przyjemnością wysłuchałam znanych mi dobrze i jeszcze mi nie znanych piosenek z repertuaru Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. A było czego posłuchać: „Jeżeli kochać”, „Albowiem prysły zmysły”, „Nie budźcie mnie” i wiele, wiele innych. Mogłabym zostać dłużej po tamtej stronie rzęs.

Więcej o spektaklu:

PRZYBORY WASOWSKIEGO. DOM WYOBRAŹNI

Teatr STU

Scenariusz i reżyseria: Łukasz Fijał

Scenografia: Anna Łapińska

Choreografia: Anita Podkowa

Kierownictwo muzyczne: Konrad Mastyło

Obsada:

Dama z kluczem: Beata Rybotycka / Ewa Kaim

Teoretyk: Andrzej Róg / Krzysztof Pluskota

Dziewczyna Samotna: Agata Myśliwiec-Grząślewicz / Joanna Pocica

Chłopiec Lakoniczny: Lukasz Szczepanowski / Aleksander Talkowskiego

Pianista: Konrad Mastyło

Kontrabasista: Michał Braszak / Szymon Frankowski