Pisane 21 maja 2015 roku.
Z tygodniowym poślizgiem, ale dotrzymałam niepisanej umowy z sobą samą i napisałam tekst po kolejnej wizycie w teatrze.
Znowu Teatr Stary zapoznaje mnie z nieznanymi dla mnie treściami. Twórczość Różewicza znam słabo, właściwie tylko z kilku wierszy i pobieżnej znajomości Kartoteki. Może i wstyd, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto zna twórczość każdego polskiego pisarza na wylot. Ja bym nawet chciała, nie ukrywam, ale wiadomo, czym piekło wybrukowane.
Piekło. Właśnie takie skojarzenie przyszło mi na myśl, gdy patrzyłam na tę wcale jeszcze nie tak starą kobietę (Anna Dymna), która przesiedziała cały spektakl, czekając na jakąś odmianę losu. Piekło czekania, nienagrodzonego niczym, poza nadzieją na odmianę. Płonną nadzieją.
Drugi rodzaj piekła, to piekło wojny. III Wojna Światowa, albo któraś z kolei, bo co chwilę mamy do czynienia z jakimś nowym konfliktem zbrojnym. Chaos, niepotrzebna śmierć, próba przetrwania w nowych warunkach, tutaj zrównoważone przez groteskę i czarny humor. Wszechstronny Kelner, grany przez genialnego Adama Nawojczyka, pełnił służbę nawet po odniesieniu śmiertelnych ran na wojennej ścieżce.
Było i piekło postępu – nadprodukcja powodująca wręcz opady śmieci, gigantyczne hałdy zalegających odpadków ludzkiej działalności. Kończąca się woda, problemy z cukrem i próby funkcjonowania w tym świecie, z alarmami ostrzegającymi przed nalotami, albo morderczymi zjawiskami atmosferycznymi. Z drugiej strony ten cały pęd musiał ludzkość zmusić do zatoczenia koła, bo jak inaczej wyjaśnić pojawienie się w tym świecie postaci tak groteskowej, jak znachor-szarlatan (Michał Majnicz), leczący bezpłodność i inne braki ludzkiego organizmu jakimiś szamańskimi metodami rodem ze średniowiecznych wiosek? Ludzie ludziom zgotowali ten los.
W tym wszystkim rozdzierający krzyk: kobiecy, czasem męski, świdrujący, rozdzielający poszczególne scenki, niczym kurtyna dźwięku. Jak preludium zapowiadające coś większego, naprawdę przerażającego.
Z tym ogólnym chaosem, wyzwalającym ekstremalne postawy, zwalniającym hamulce, kontrastowała postać Poety – Młodzieńca (Bartosz Bielenia), spokojnego, życzliwego ludziom, szukającego dobra i przejawów piękna, czegoś wywołującego zachwyt w miejsce zazdrości.
Dodam jeszcze, że byłam zauroczona Anną Dymną, która siedząc po prostu w jednym miejscu przykuwała znakomicie uwagę, nie tylko tym, że jej twarz pojawiała się raz za razem w powiększeniu na ekranie w tle. Nie mogłam oderwać od niej oczu. To jest naprawdę piękna kobieta.
Jeśli chodzi o stronę techniczną, podobało mi się wprowadzenie publiczności w ten sceniczny chaos poprzez użycie dmuchaw, które pozwoliły i nam odczuć skutki burzy śmieci. Kto wie, może trzeba zacząć się przyzwyczajać.
Nie będę się odnosić do tekstu Różewicza z 1968 roku, ponieważ nie znam oryginału,+ ale w tym wykonaniu przedstawione treści są bardzo aktualne. Znowu. Ponownie udało się zespołowi Teatru Starego uchwycić współczesne problemy niewspółczesnym, ale uniwersalnym tekstem.
I chociaż w zamyśle dotyczył on kobiety: żony, matki, może i kochanki, to przez swoją uniwersalność pozwala na odniesienie do nas, współczesnych – ogółu ludzkości, nie tylko Polaków. U Marcina Libera wszystko to w słodko-gorzkiej tonacji tragedii okraszonej wątkami komicznymi. Znowu jak w życiu.
STARA KOBIETA WYSIADUJE
Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej, ul. Jagiellońska 1
Premiera: 25.10.2014 r.
Obejrzany: 15.05.2015 r.
SCENARIUSZ: Tadeusz Różewicz
REŻYSERIA: Marcin Liber
SCENOGRAFIA: Mirek Kaczmarek
CHOREOGRAFIA: Maćko Prusak
DRAMATURGIA: Seb Majewski
KOSTIUMY: grupa MIXER
MUZYKA: Aleksandra Gryka
OBSADA:
Kelner – Adam Nawojczyk
Kelner Cyryl – Mieczysław Grąbka
Lekarz, Stróż porządku – Michał Majnicz
Młodzieniec – Bartosz Bielenia / Marcin Czarnik
Pan – Jacek Romanowski
Piękna dziewczyna, Pierwsza dziewczyna – Jaśmina Polak
Ślepiec – Roman Gancarczyk
Stara kobieta – Anna Dymna
Druga dziewczyna: Aleksandra Adamska (PWST)
Trzecia dziewczyna: Anna Paruszyńska (PWST)
TRAILER