Kawiarnie na jesienne chłody

kawa-i-ciacho

Jesień czerwienieje i złoci się opadającymi liśćmi, ale tym fantastycznym kolorom towarzyszą coraz większe chłody. Jednym z moich sposobów na wpasowanie się w jesienną aurę (poza zawinięciem się w koc i zatopieniem w książce), jest odwiedzanie krakowskich kawiarni, które swoją atmosferą odczarowują tę za oknami. (Kliknięcie w nazwę przeniesie Was do strony kawiarni.)

Cafe Botanica

Zielona kawiarnia w centrum Krakowa, ale umiejscowiona tak, jak lubię – w bocznej uliczce, dokładniej przy ulicy Brackiej. Jeśli chodzi o ścisłe centrum miasta, to jest to zazwyczaj mój pierwszy wybór. Obsługa jest miła, kawa dobra i można dostać kanapki na ciepło.

Dla mnie to takie neutralne wnętrze, w którym czuję się dobrze, ale równocześnie mogę pozostać anonimowa. Odwiedzam ten lokal od czasu studiów. Kiedyś pisywałam tutaj moje pierwsze wiersze.

Magia Cafe

Kolejna kawiarnia w centrum, której atmosfera mi odpowiada. Usytuowana w Kamienicy Hipolitów, z eklektycznie skomponowanym wnętrzem, przytulnymi zakątkami i kotem Hipolitem, który wygrzewa siedziska. Jedynym jej minusem jest oblężenie przez turystów, dlatego wolę ją odwiedzać poza sezonem.

Cukiernia Jagiellońska

Najstarsza cukiernia rodzinna w Krakowie. Założona w 1933 roku, dzielnie trwa przy ulicy Jagiellońskiej 5. Jej wystrój nawiązuje do Teatru Starego, który znajduje się tuż obok, a także do dawnych kawiarni krakowskich. We wnętrzu znajdują się między innymi piękne, witrażowe lampy, wykonane przez właścicielkę. Wypieki wykonywane są metodami tradycyjnymi, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Jeden z moich najczęstszych przystanków przed spektaklami w Starym.

Sweet Life

Czyli American Bakery przy ulicy Warszawskiej, naprzeciw Galerii Krakowskiej. Znakomite miejsce z amerykańskimi frykasami i przemiłymi ludźmi. Mają pyszną kawę, podawaną w prześlicznych, turkusowych filiżankach, i prawdziwe, amerykańskie cupcakes. Można także zjeść coś na lunch. Trafiłam tam przypadkiem i chętnie wracam.

Kocia Kawiarnia Kociarnia

Znajduje się nieco na uboczu, przy ulicy Krowoderskiej. Zadowoli wszystkich miłośników kociego piękna. Lokal jest spokojny, ze względu na swoich futrzastych lokatorów, a zbiorowe mruczenie może działać terapeutycznie. Poza tym można np. dorzucić się do karmy dla potrzebujących kociaków. Byłam tam tylko raz, ale wiem, że wrócę.

Cafe Cinema Paradiso

Kawiarnia-pub, gdzie można zjeść tortille i napić się kawy, albo piwa. Spędziłam tam wiele czasu na rozmowach. Także z Miguelem, właścicielem tego lokalu. W Cafe można codziennie obejrzeć film, organizowane są także wydarzenia na żywo i wspólne oglądanie wydarzeń sportowych.

Łąka Cafe

Urocza, kolorowa kawiarenka, obecnie działająca jeszcze do 18 grudnia w budynku Kinoteatru Wrzos, przy ulicy Zamoyskiego 50. Tutaj rządzi ślimak Stefan. Agnieszka Tobijasiewicz chciała stworzyć miejsce spotkań i wspólnych działań, w którym można nawiązywać znajomości, bawić się i rozmawiać. A przy okazji wypić kawę. Udało się.

Łąka Cafe, odc. 14: Uśmiech gratis [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU

W kawiarni pojawił się gołąb, Bob, który chciał przeprosić za zachowanie Wielkiego Boba i jego kumpli. Na dowód skruchy przyniósł odzyskane łupy. Stefan, Stefania, Klara i Stenia początkowo traktowali go nieufnie, ale ostatecznie okazało się, że nie wszystkie gołębie są takie złe. Ten był całkiem w porządku. Łąka zyskała nowego sprzymierzeńca.

lakowyserial_14

ŁĄKA CAFE

ODC. 14: Uśmiech gratis

Październikowe chłody dawały się już we znaki, więc w Łąka Cafe pełno było gości, którzy poszukiwali odrobiny ciepła. Tam u ludzi pito gorącą czekoladę. Pachniało w całej okolicy, aż Stefan postanowił sam spróbować. Smakowało mu, więc i w jego Łące pojawiły się czekoladowe napoje.

Gołąb Bob wpadał teraz częściej. Przedtem korzystał tylko z tego, co Stenia wystawiała mu na zewnątrz. Teraz jednak, po ostatniej swojej wizycie, zbliżył się do gospodarzy Łąka Cafe i chętnie zostawał na krótką pogawędkę. Właśnie opowiedział Stefanowi, że ludzie szykują się już do Halloween.

– A co to takiego? – zapytał Stefan, zaintrygowany nazwą.

– Takie ludzkie święto, kiedy wszyscy rozrzucają mnóstwo jedzenia na ulicach – rozmarzył się Bob, ale po chwili wrócił do przerwanego wątku. – A poza tym to jeszcze się straszą, wycinają dziury w dyniach i przebierają się za różne potwory.

– Brzmi interesująco! – podskoczył Stefan, zaintrygowany. –  Co wy o tym sądzicie? – zwrócił się do kawki Klary i biedronki Steni, stojących przy drugim końcu barowej lady.

– Tak, tak… Ciekawe – mruknęła kawka i wróciła do rozmowy ze Stenią. Biedronka akurat chichotała, więc nawet nie dosłyszała pytania. – Pogadaj ze Stefanią – dodała szybko Klara i zanurzyła się w pogawędce o nowym, owadzim zespole, który miał zagrać w Łące.

– O, to jest myśl. Zrobimy sobie to całe Halloween tutaj! Czuj się zaproszony, Bob – entuzjazmu ślimaka nie przytłumiła wyraźna obojętność przyjaciółek.

– Dzięki, Stefan! – uśmiechnął się gołąb. – Ale teraz to ja już będę leciał! Pa! – i opuścił lokal.

– Paa! – pożegnał się ślimak ze znikającym gościem i ochoczo ruszył w stronę biura Stefanii. – Stefanio… – zaczął, ale nie dane było mu dokończyć myśli.

– Ani mi się waż przeszkadzać! – warknęła ślimaczyca, gdy zobaczyła, że Stefan sunie ku niej przez lokal. – Muszę rozplanować cały miesiąc!

– Ale Stefanio… – ślimak próbował przebić się przez brak zrozumienia dla jego świetnego pomysłu.

– Stefan! Proszę cię! Nie przeszkadzaj! – Stefania była nieugięta. Obowiązki były dla niej bardzo ważne.

– Ale… – mimo wszystko Stefan nadal próbował.

– Stefan! – Stefania spojrzała groźnie i ślimak postanowił już jej nie drażnić.

– No dobrze już. Idę poczytać… – odparł nieco zrezygnowany i powlókł się w kąt kawiarni, by poczytać wiersze poetki, Haliny Poświatowskiej, bo spodobało mu się jej nazwisko. Z oddali dobiegał go chichot Steni i Klary. Nagle poczuł się samotny. I nie wiedział, czy Stefania się przypadkiem na niego nie obraziła.

Otworzył tomik poezji na chybił trafił i zaczął czytać:

Ja jeszcze ciągle czekam na ciebie a ty nie przychodzisz…  – Już nawet zapomniał o tym całym Halloween. Ale jeśli Stefania nie przyjdzie? Co za bzdury tłuką mu się po głowie! – Czekam, czekam wytrwale… – Czytał dalej, ale wracało do niego to dziwne uczucie niepokoju. Czemu znowu myśli o Stefanii? Dąsała się już wcześniej. Nie miał czasu, żeby o tym myśleć. Tyle się ostatnio działo. – Tak lekko dotykają mnie dni, moja tęsknota jest tęsknotą planet… – No tęsknił. Tęsknił za rozmowami ze Stefanią. Ostatnio miała tyle pracy, że nie znajdowała czasu na ich dawne pogawędki przy książce i kawie. No i czy ona się znów obraziła? Ale dlaczego? Nie rozumiał jej, a przecież… – A ty jesteś słońcem, które pozwala mi żyć… – doczytał wers i nagle zrobiło się strasznie ciemno. Ktoś przed nim stał.

– No jestem, Stefan. Teraz mów – Stefan podniósł oko na stojącą przed nim Stefanię, która jakby nigdy nic zaczęła rozmowę. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Stefania nie zwróciła na to uwagi i kontynuowała. – Przepraszam cię, ale po prostu musiałam to dokończyć. Ale uważam, że pomysł miałeś niezły. Zrobimy sobie to Halloween.

– To wiedziałaś, o co mi chodzi? – wydusił z siebie wreszcie ślimak. Był taki szczęśliwy, że ślimaczyca z nim rozmawia!

– No pewnie, słyszałam, jak gadałeś z Bobem. – Uśmiechnęła się czarująco. – Oferuję ci zatem swoją pomoc. Porozmawiajmy o tym. – Rzuciła i usadowiła się obok. Porozmawiajmy! Jak pięknie brzmiały te słowa, Stefan aż nie mógł w to uwierzyć. – A uśmiech dorzucam gratis – dodała Stefania i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Stefan był przekonany, że tak tak pięknego Halloween nikt nigdy nie wymyśli.

 

W NASTĘPNYM ODCINKU

Stefan i Stefania organizują łąkowe Halloween. Jeszcze nigdy nie robili takiej imprezy. Jak wypadnie ich pierwsze przyjęcie halloweenowe? Czy goście będą zadowoleni? I najważniejsze: czy ta ścisła współpraca będzie miała wpływ na ich relację?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]

ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]

ODC. 10: Mamy kreta!

ODC. 11: Bob. Wielki Bob

ODC. 12: Mrówcza robota

ODC. 13: Gołąb marnotrawny

 

Nie będziesz… „Dekalog” w Teatrze Starym [recenzja]

Obejrzany 18 października 2016 r.

Fotos ze spektaklu, autor: Magda Hueckel (źródło: stary.pl)
Fotos ze spektaklu, autor: Magda Hueckel (źródło: stary.pl)

Każdy, kto wychował się w Polsce, zetknął się z biblijnym Dekalogiem. Dziesięć przykazań moralnego życia. Oceniane przez pryzmat konkretnej kultury i religii, doczekały się wielu przywołań w filmie, literaturze, teatrze, muzyce i sztukach plastycznych. Spektakl Teatru Starego umożliwił poszerzenie tego wachlarza interpretacyjnego o spojrzenie spoza znanego nam kręgu kulturowego. Dekalog zaproponowany przez chińskiego reżysera może być trudny w odbiorze, ale także otwiera nowe drogi dla jego zrozumienia.

Cielesność myśli

W swoim spektaklu Tian Gebing położył nacisk na ruch sceniczny. Ta cecha Dekalogu wybija się na pierwszy plan. Nagle ujrzałam aktorów Teatru Starego w zupełnie innej formie. Zobaczyłam, że świetnie grają ciałem, że potrafią to zrobić naprawdę dobrze, wykorzystując swój talent aktorski. Myśli obleczone w ich ciała stały się rzeczywistością, sceniczną, ale sugestywną. Dzięki temu dopracowanemu w najdrobniejszych szczegółach ruchowi, kilka scen wprawiło mnie w zachwyt i, przy okazji, zdziwienie. A myślałam, że w Teatrze Starym nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć.

Dekalog w praktyce

Drugi aspekt spektaklu, który warto podkreślić, to jego współczesność. Dekalog przełożony na język paragrafów, reportażu, baśniowe odczytanie biblijnych opowieści. Pełno w nim intertekstów, ułożonych w kolaż skojarzeń i połączeń, jak synapsy tworzące nowy układ nerwowy. Takie rozwiązanie poszerza możliwości interpretacyjne nie tylko o punkt widzenia innej kultury, ale i otaczającej nas rzeczywistości. Przez takie wtłoczenie klasycznej treści w nową formę, następuje uwolnienie znaczeń i otwarcie pola do dyskusji na temat kondycji współczesnego człowieka. Odczytanie Dekalogu kluczem Tiana Gebinga pozwala na obserwowanie przykazań w działaniu. Dekalog z tego spektaklu jest dekalogiem zastosowanym w praktyce.

Wzorzec moralny

Atrakcyjność Dekalogu polega na jego nowoczesności. Na mieszaniu wątków, przestawianiu utartych schematów, dekonstrukcji znaczeń. Tak wygląda wcielony na scenie postmodernizm w sztuce. Audiowizualność oparta na ruchu scenicznym, prostych, ale sugestywnych dźwiękach, powtarzalności fraz i pudełkowej konstrukcji, zamykającej jedną klamrę w drugiej.

Te powracające refrenem frazy, recytowane ze sceny przy rytmie prostego akompaniamentu, przywodzą na myśl ponadczasową trwałość rzeczy niematerialnych: przekonań, tradycji, mitów, przykazań, moralności. Różnie interpretowanych przez różne kultury, ale w których można odnaleźć jednak wspólne korzenie człowieczeństwa, z jego dobrymi i złymi stronami. Bądź wierny swoim przekonaniom. Szanuj wartość słowa. Pozwól odpocząć pracownikom od ciężkiej pracy. Okazuj szacunek innym. Nie zabijaj. Nie zdradzaj. Nie kradnij. Nie oczerniaj. Nie zazdrość. Nie oszukuj. Dekalogowe „Nie będziesz…” wybrzmiewa na nowo.

Budowa spektaklu akcentuje taką właśnie powtarzalność, zapętlenie wartości, ich powracanie we współczesnym świecie, na granicy różnych kultur, dobra i zła. Ta powtarzalność sugeruje uniwersalność pewnych pojęć, nawet jeśli postrzeganych przez odmienne pryzmaty kulturowe.

To, co powraca

Wciąż do mnie wraca forma Dekalogu. Jego konstrukcja i struktura, rozkład środków ciężkości. Nigdy wcześniej nie widziałam podobnego spektaklu. Nie wszystkie wątki były dla mnie jasne. Chińskie wtrącenia językowe utrudniały nieco odbiór, ale dodawały egzotyki i uzupełniały tę specyficzną stylistykę, opartą na ruchu.

Z pozostałymi, znanymi mi spektaklami Teatru Starego, Dekalog łączy pewna nieoczywistość i zestawienie elementów tragicznych z komicznymi, sprawiająca, że trudno zaklasyfikować ten spektakl do konkretnego, klasycznego gatunku.

Przyznaję, że nie wszystkie fragmenty były dla mnie jasne, choć nie przeszkadza mi to w dostrzeganiu wartości całego Dekalogu. Trudno byłoby mi także wyróżnić któregoś z aktorów. Zespół stanowi jedność, uzupełnia się, jak fragmenty skomplikowanej układanki. Z pewnością jest to spektakl, który warto zobaczyć i przemyśleć, dodając własną interpretację.

O SPEKTAKLU

DEKALOG
Reżyseria: Tian Gebing
Premiera: maj 2016 r., Scena Kameralna Teatru Starego

Tłumaczenie tekstu literackiego: Tingting Zhang
Tłumaczenie prób: Tomasz Langer, Wojciech Jaworski
Przekład angielski: Sören Alberto Gauger

Dramaturgia: Michał Buszewicz
Scenografia, kostiumy: Justyna Łagowska
Muzyka: Piotr Kurek
Wideo: Bartek Zapart
Asystentki scenografki: Anna Durczok, Dominika Król

OBSADA
1 – Małgorzata Gałkowska
2 – Grzegorz Grabowski
3 – Szymon Czacki
4 – Marta Ścisłowicz
5 – ** Yanan Wang / Magdalena Herman-Urbańska / Katarzyna Gocał
6 – Paulina Puślednik
7 – Błażej Peszek
8 – Krzysztof Stawowy
9 – Katarzyna Krzanowska
10 – ** Yan Lei / Paulina Chyra / Kinga Duda

** rola dublowana

TRAILER