W POPRZEDNIM ODCINKU
W kawiarni pojawił się gołąb, Bob, który chciał przeprosić za zachowanie Wielkiego Boba i jego kumpli. Na dowód skruchy przyniósł odzyskane łupy. Stefan, Stefania, Klara i Stenia początkowo traktowali go nieufnie, ale ostatecznie okazało się, że nie wszystkie gołębie są takie złe. Ten był całkiem w porządku. Łąka zyskała nowego sprzymierzeńca.
ŁĄKA CAFE
ODC. 14: Uśmiech gratis
Październikowe chłody dawały się już we znaki, więc w Łąka Cafe pełno było gości, którzy poszukiwali odrobiny ciepła. Tam u ludzi pito gorącą czekoladę. Pachniało w całej okolicy, aż Stefan postanowił sam spróbować. Smakowało mu, więc i w jego Łące pojawiły się czekoladowe napoje.
Gołąb Bob wpadał teraz częściej. Przedtem korzystał tylko z tego, co Stenia wystawiała mu na zewnątrz. Teraz jednak, po ostatniej swojej wizycie, zbliżył się do gospodarzy Łąka Cafe i chętnie zostawał na krótką pogawędkę. Właśnie opowiedział Stefanowi, że ludzie szykują się już do Halloween.
– A co to takiego? – zapytał Stefan, zaintrygowany nazwą.
– Takie ludzkie święto, kiedy wszyscy rozrzucają mnóstwo jedzenia na ulicach – rozmarzył się Bob, ale po chwili wrócił do przerwanego wątku. – A poza tym to jeszcze się straszą, wycinają dziury w dyniach i przebierają się za różne potwory.
– Brzmi interesująco! – podskoczył Stefan, zaintrygowany. – Co wy o tym sądzicie? – zwrócił się do kawki Klary i biedronki Steni, stojących przy drugim końcu barowej lady.
– Tak, tak… Ciekawe – mruknęła kawka i wróciła do rozmowy ze Stenią. Biedronka akurat chichotała, więc nawet nie dosłyszała pytania. – Pogadaj ze Stefanią – dodała szybko Klara i zanurzyła się w pogawędce o nowym, owadzim zespole, który miał zagrać w Łące.
– O, to jest myśl. Zrobimy sobie to całe Halloween tutaj! Czuj się zaproszony, Bob – entuzjazmu ślimaka nie przytłumiła wyraźna obojętność przyjaciółek.
– Dzięki, Stefan! – uśmiechnął się gołąb. – Ale teraz to ja już będę leciał! Pa! – i opuścił lokal.
– Paa! – pożegnał się ślimak ze znikającym gościem i ochoczo ruszył w stronę biura Stefanii. – Stefanio… – zaczął, ale nie dane było mu dokończyć myśli.
– Ani mi się waż przeszkadzać! – warknęła ślimaczyca, gdy zobaczyła, że Stefan sunie ku niej przez lokal. – Muszę rozplanować cały miesiąc!
– Ale Stefanio… – ślimak próbował przebić się przez brak zrozumienia dla jego świetnego pomysłu.
– Stefan! Proszę cię! Nie przeszkadzaj! – Stefania była nieugięta. Obowiązki były dla niej bardzo ważne.
– Ale… – mimo wszystko Stefan nadal próbował.
– Stefan! – Stefania spojrzała groźnie i ślimak postanowił już jej nie drażnić.
– No dobrze już. Idę poczytać… – odparł nieco zrezygnowany i powlókł się w kąt kawiarni, by poczytać wiersze poetki, Haliny Poświatowskiej, bo spodobało mu się jej nazwisko. Z oddali dobiegał go chichot Steni i Klary. Nagle poczuł się samotny. I nie wiedział, czy Stefania się przypadkiem na niego nie obraziła.
Otworzył tomik poezji na chybił trafił i zaczął czytać:
– Ja jeszcze ciągle czekam na ciebie a ty nie przychodzisz… – Już nawet zapomniał o tym całym Halloween. Ale jeśli Stefania nie przyjdzie? Co za bzdury tłuką mu się po głowie! – Czekam, czekam wytrwale… – Czytał dalej, ale wracało do niego to dziwne uczucie niepokoju. Czemu znowu myśli o Stefanii? Dąsała się już wcześniej. Nie miał czasu, żeby o tym myśleć. Tyle się ostatnio działo. – Tak lekko dotykają mnie dni, moja tęsknota jest tęsknotą planet… – No tęsknił. Tęsknił za rozmowami ze Stefanią. Ostatnio miała tyle pracy, że nie znajdowała czasu na ich dawne pogawędki przy książce i kawie. No i czy ona się znów obraziła? Ale dlaczego? Nie rozumiał jej, a przecież… – A ty jesteś słońcem, które pozwala mi żyć… – doczytał wers i nagle zrobiło się strasznie ciemno. Ktoś przed nim stał.
– No jestem, Stefan. Teraz mów – Stefan podniósł oko na stojącą przed nim Stefanię, która jakby nigdy nic zaczęła rozmowę. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Stefania nie zwróciła na to uwagi i kontynuowała. – Przepraszam cię, ale po prostu musiałam to dokończyć. Ale uważam, że pomysł miałeś niezły. Zrobimy sobie to Halloween.
– To wiedziałaś, o co mi chodzi? – wydusił z siebie wreszcie ślimak. Był taki szczęśliwy, że ślimaczyca z nim rozmawia!
– No pewnie, słyszałam, jak gadałeś z Bobem. – Uśmiechnęła się czarująco. – Oferuję ci zatem swoją pomoc. Porozmawiajmy o tym. – Rzuciła i usadowiła się obok. Porozmawiajmy! Jak pięknie brzmiały te słowa, Stefan aż nie mógł w to uwierzyć. – A uśmiech dorzucam gratis – dodała Stefania i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Stefan był przekonany, że tak tak pięknego Halloween nikt nigdy nie wymyśli.
W NASTĘPNYM ODCINKU
Stefan i Stefania organizują łąkowe Halloween. Jeszcze nigdy nie robili takiej imprezy. Jak wypadnie ich pierwsze przyjęcie halloweenowe? Czy goście będą zadowoleni? I najważniejsze: czy ta ścisła współpraca będzie miała wpływ na ich relację?
POPRZEDNIE ODCINKI:
ODC. 1: Dzień jak nie co dzień
ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu
ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]
ODC. 8: Akcja Mole Książkowe [część II]
ODC. 9: Akcja Mole Książkowe [część III]