Wrześniowe laboratorium tekstu 2017: Paleta słów [cz. I]

No dobra – wrzesień się kończy, co prawda nie udało mi się wrzucić eksperymentów z tekstem co tydzień, ale wielki finał musi być. Na zakończenie wracam do katalogu Avonu. Pomyślałam o tych wszystkich kolorach, które pojawiają się na każdej stronie i uznałam, że trzeba by było jakoś ten fakt wykorzystać. Dlatego dzisiaj „najmodniejsze kolory sezonu” w pierwszej Palecie słów. Katalog jest letni, więc pewnie nie trafię w obecne trendy, ale co tam!  Na tapecie BŁĘKIT, FIOLET i RÓŻ (str. 87-88). Całkiem ładne zestawienie.

Spróbujmy zatem namalować tymi słowami jakiś niewielki, literacki obrazek. Tak do stu wyrazów. W roli głównej błękit, fiolet i róż. Ok., zaczynamy!

BŁĘKIT, FIOLET i RÓŻ

Gapił się w monitor, próbując wykrzesać z siebie odrobinę entuzjazmu. Chyba w nocy coś poszło nie tak, bo obudził się już w takim stanie. Pamiętał, że spotkał wczoraj dziewczynę w RÓŻOWEJ sukience. I niewiele więcej. Miał na biurku nowiutki sprzęt, ale najbardziej lubił patrzeć na prześwitujący zza firanki BŁĘKIT nieba. Mówili, że ma oczy w tym kolorze, że mu w nim bardzo do twarzy. Ale do twarzy to on miał przyłożony kompres, a pod okiem wielkiego siniaka. Cóż, we fiolecie też ponoć nie wyglądał najgorzej. Ała!

86 słów. W trakcie pisania zmieniła mi się koncepcja, bo miało być bardziej łzawo. Jednak zdecydowałam, że tak jest ok. A ten sposób na krótką wprawkę pisarską zostawię sobie na przyszłość. Krótkie formy wymagają większego skupienia i pozwalają wyrobić sobie nawyk kondensowania maksimum treści w minimum formy. Cenna umiejętność, zwłaszcza dla kogoś kto tak jak ja ma tendencję do pisarskiego gadulstwa. Polecam (metodę, nie gadulstwo).