21 czerwca 2019 roku, pierwszego dnia trzydniowej Majówki Hrabiny Zofii, na krzeszowickim rynku wystąpił Janusz Radek z zespołem. To była najlepsza niespodzianka, jaką mogły zrobić mi Krzeszowice. Nie sądziłam, że doczekam koncertu Janusza Radka, jednej z moich muzycznych miłości, w tak bliskiej okolicy. Dobra robota, gmino!
Choć zaproszenie artysty zajmującego się tak skomplikowaną gatunkowo muzyką mogło okazać się ryzykowne, publiczność dopisała, a Janusz Radek po raz kolejny udowodnił, że nie ma to jak kontakt z muzyką na żywo.
Co ciekawe, zgromadzonej publiczności nie przeszkadzał fakt, że artysta, powszechnie kojarzony jednak najbardziej z repertuarem opartym na twórczości innych autorów, prezentował także muzykę autorską. A to chyba była moja największa obawa – czy publiczność nieprzyzwyczajona do takiej twórczości da się jej porwać?
Wszystko udało się znakomicie – ja bawiłam się równie dobrze, jak na koncercie w sali koncertowej, a pozostali dali się ponieść emocjom generowanym przez zespół i wokalistę. Obok utworów autorskich pojawiło się także kilka coverów. Bardzo ciepło przywitano piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk i Czesława Niemena.
Dla mnie było to równie wielkie przeżycie jak każdy inny koncert Janusza Radka. Nie zauważyłam wielkich różnić między jakością koncertu Janusza i jego zespołu w wielkiej sali koncertowej a tego w krzeszowickim plenerze. Jedynie niewielkie modyfikacje repertuaru, co wydaje się całkowicie zrozumiałe.
Koncert był świetny, a sam artysta znakomicie utrzymywał całkowitą uwagę widzów. Biorąc pod uwagę zróżnicowny pod każdym względem skład publiczności, nie było to łatwe zadanie. Ja oczywiście jak urzeczona wsłuchiwałam się w kolejne interpretacje – to wręcz niewiarygodne, jakie dźwięki potrafi wyczarować Janusz Radek własnym głosem. Nigdy mi się to nie znudzi.
Od strony technicznej urzekła mnie świetnie wspólgrająca praca scenicznego oświetlenia. Światła były piękne, nie wiem, ile włożono wysiłku w ich przygotowanie, ale efekt był znakomity.
To była wspaniała majówka.