Obejrzany 5 stycznia 2017 roku.
Potrzebujecie czegoś na rozluźnienie? Idźcie na Triumf Woli w Teatrze Starym. Tam oczekuje na Was nie jeden happy end, ale cała seria szczęśliwie zakończonych wydarzeń. Szekspir gawędzi z McDonaldem, a malkontenci przechodzą w końcu na jasną stronę mocy. Cytat goni cytat, klasyka prasowe wycinki, smutek, żal i strach przechodzą płynnie w nadzieję i radość.
Uśmiechniecie się wiele razy, jeszcze więcej razy będziecie się śmiać. Może nawet czasem nie będziecie wiedzieć, dlaczego. Widzom udziela się szalona atmosfera na scenie. Aktorzy wydają się bawić równie dobrze. Mam nadzieję, że tak jest, bo ten wspaniały zespół zasłużył sobie na chwilę luzu. Radości. Zabawy.
Nie zauważycie, kiedy minie kolejna godzina. Posłuchacie dobrej muzyki. I może z zaciekawieniem będziecie wypatrywać pingwina, który, niczym jaskółka zwiastująca wiosnę, przewija się w dialogach. Tak. Pingwina. Na scenie. W teatrze.
Początek Triumfu Woli nie zapowiada się zbyt optymistycznie. Oto znajdujemy się na samotnej wyspie, razem z grupą rozbitków ocalałych z katastrofy lotniczej, rzuconych w scenerię zapożyczoną jakby wprost z serialu Lost, w równie nerwowej atmosferze. Niespodziewanie jednak pojawiają się pierwsze przebłyski słońca. Po każdej ostrej wymianie zdań, po każdym rozczarowaniu, wyparowaniu sił, wraca fala optymizmu i czysta radość. Nadzieja wchodzi przez szeroko otwarte drzwi i rozsiada się wygodnie.
Wiele dobrego przeczytacie o tym spektaklu. Wystarczy dobrze poszukać. Ja na pewno na niego wrócę. Jeśli uda mi się kupić bilet, bo zainteresowanie jest duże. W ogóle mnie to nie dziwi. Z pewnością nie jest to klasycznie skomponowana sztuka, z linearnym rozwojem fabuły. Jest zbiorem historii. Ale czy właśnie tym nie jest nasze życie? Zbiorem chwil, kolekcja anegdot do opowiadania, przezwyciężonych problemów i tych, które jeszcze czekają na swoje rozwiązanie? Małych i dużych spraw. Triumf Woli to życie w pigułce. Nie ma podziału na historie ważne i nieistotne. Każda z nich wnosi coś w darze dla świata. Coś optymistycznego. Czy jest to historia pingwina, czy pierwszej kobiety, która przebiegła maraton. Nawet, jeśli czasem ten optymizm lekko ironizuje.
Najnowszy spektakl Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki jest pozytywnym odbiciem świata zmierzającego do polubownych rozwiązań spornych spraw, tolerancji, nieskrępowanej radości z bycia tu i teraz. Nie ignoruje zła. Akceptuje je, oswaja i pokazuje, że obok nas dzieje się także wiele dobrego. Dobrze, że tamten niewesoły rok Teatr Stary zakończył tak optymistycznie. Jeszcze lepiej, że ten optymizm naznaczył początek nowego roku. Niech zostanie z nami na dłużej.
O SPEKTAKLU
TRIUMF WOLI
SCENARIUSZ: Paweł Demirski
Premiera: 31.12.2016 r, Duża Scena, ul. Jagiellońska 1
REŻYSERIA: Monika Strzępka
INSPICJENT / SUFLER / ASYSTENT REŻYSERA: Hanna Nowak
DRAMATURGIA: Paweł Demirski
SCENOGRAFIA: Martyna Solecka
KOSTIUMY: Arek Ślesiński
MUZYKA: Stefan Wesołowski
RUCH SCENICZNY: Jarosław Staniek
WIDEO: Robert Mleczko
OBSADA:
Dumny i wściekły – Juliusz Chrząstowski
Człowiek który nie umiał mówić o sobie dobrze / Brat McDonald 2 – Marcin Czarnik
Yoga śmiechu / Songhoy blues – Monika Frajczyk
Dashrath Manjhi ‘Mountain Man’ / Zły Wilk 2 – Radosław Krzyżowski
Górnik / Dobry Wilk 2 – Michał Majnicz
Mongolski chłopiec – Marta Nieradkiewicz
Rachel Carson – Dorota Pomykała
Wróżka / Zły Wilk 1 – Anna Radwan
Kathrine Switzer / Dobry Wilk 1 – Dorota Segda
Samoańska reprezentacja w piłkę nożną – Małgorzata Zawadzka
William Szekspir – Krzysztof Zawadzki
Gays Support The Miners / Brat Mcdonald 1 – Krystian Durman – gościnnie
Wuj McDonald – Adam Nawojczyk