Mój Młynarski [refleksja]

Sergey Zolkin, Maszyna do pisania, (źródło: unsplash.com)

Moje pierwsze, piosenkowe skojarzenia, gdy myślę o Wojciechu Młynarskim, to Absolutnie, Róbmy swoje, W Polskę idziemy, Moja miłość największa i Następny. Taki przekrój przez całego Młynarskiego: ironicznego, lirycznego, kronikarza codzienności, tłumacza.

W tych piosenkach jest mój Młynarski. Moja wrażliwość na jego teksty i moje wspomnienia.

Myślę, że to autor należący do tych, których czyta się bardzo osobiście, mimo ich uniwersalnej wymowy. Bo z tych tekstów można złożyć Polaków portret własny, ale przede wszystkim, swój portret. Każdy z nas bywa po trochu bohaterem tych utworów.

Z każdą z tych piosenek, które wymieniłam, wiąże się dla mnie jakaś emocja, jakieś wspomnienie, jakaś konkretna, może już nieuchwytna chwila, spotkanie, dotknięcie dłoni. Moja wewnętrzna mobilizacja, by pisać, pisać, pisać, przelewać w tekst uczucia, spostrzeżenia, chwile śmieszne i tragiczne.

I te konkretne obrazki: Absolutnie w wykonaniu meeow, parodia Róbmy swoje Kabaretu Moralnego Niepokoju, W Polskę idziemy Gołasa, jakoś tak nadal aktualne, Moja miłość największa, co nie wie, że moja, i bezwzględny Następny, którego znam w wielu różnych interpretacjach, ale z tych polskich najbardziej wstrząsa mną w wersji Jacka Bończyka. Taki jest mój Młynarski.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *