Łąka Cafe, odc. 4: Węzły i supły [opowieść]

ŁąkowySerial_4

W POPRZEDNIM ODCINKU:

Stefan potajemnie wzdycha do Stenii. To znaczy potajemnie przed rzeczoną biedronką, bo kawka Klara w lot łapie jego stan uczuciowy. Stenia zdaje się jednak traktować go jedynie jako przyjaciela i nie zauważa jego romantycznych starań. Nawiązuje bliższą znajomość z żukiem Jose. Klara, pod pretekstem pomocy przy organizacji imprez, ściąga do Łąka Cafe odsiecz w postaci ślimaczycy Stefanii. Czy jej przebiegły plan ma szansę realizacji?

 

ŁĄKA CAFE

ODC. 4: Węzły i supły

            W czasie, gdy u ludzi królował zespół Meeow, po stefanowej stronie Łąka Cafe podobne emocje wzbudzała sprowadzona przez Stefanię grupa Bzz. Wobec ogromnego sukcesu wieczoru muzycznego, ślimak przełknął nawet fakt, że owa grupa składała się z przebojowych, lśniących jak marzenie, żuków. Było to trudne, bo Stenia nadal nie potrafiła przestać myśleć o żuku Jose. A ślimak o Stenii.

            Biedronka krzątała się, jak zwykle, za barem, dla każdego mając  to uśmiech, to mały żarcik, najczęściej w pakiecie. A ślimak Stefan, jak zwykle, ją obserwował. Teraz jednak zerkał również w okolice drugiego końca sali, gdzie Stefania zaimprowizowała swoje biuro, a obecnie trwała zamyślona nad jakimś skomplikowanym planem działania.  Ten obrazek coraz bardziej mu się podobał, ale na widok zbliżającego się do kontuaru Jose, Stefan poczuł zwyczajne ukłucie zazdrości i wrócił do obserwowania Stenii.

Nie uszła więc jego uwadze nagła zmiana wyrazu buzi biedronki, która z wesolutkiej zrobiła się na moment nieszczęśliwa, by wkrótce przywołać dawną radość, ale mocno przytłumioną owym nagłym smutkiem. Oho, Stefan był pewien,  że coś się święci!

– Klaro, spójrz! – zaczepił kawkę, wskazując na bar.

– No i? – Klara nie bardzo rozumiała, o co może mu chodzić. – Jose przyszedł do Stenii i rozmawiają. Nic niezwykłego w tym nie widzę.

– Nie, teraz jest inaczej. No przyjrzyj się! Na pewno się nie pomyliłem. – Klara westchnęła ciężko, ale posłusznie przyjrzała się po raz drugi. I teraz to zauważyła.

– Rzeczywiście. Jakoś tak posmutniała. – Stenia faktycznie nigdy nie bywała smutna, i nawet drobny cień smutku od razu zostawiał na niej ślad, widoczny dla każdego, z kim przebywała od dłuższego czasu. Teraz także Klara się zaniepokoiła. – Kiedy Jose sobie pójdzie, zobaczę, co u niej.

– Liczyłem, że to zaproponujesz – mruknął Stefan cichutko, z nieukrywaną wdzięcznością.

Jose bardzo długo nie wychodził, ale również i on wyglądał na niepocieszonego. W końcu, bo bardzo długim pożegnaniu, odfrunął. Klara, zgodnie z obietnicą, podeszła do Baru, by sprawdzić, co się stało. Stefan patrzył, jak rozmawia ze Stenią, a następnie lekko dotyka jej pleców, w geście pocieszenia. Potem biedronka wzięła się w garść i wróciła do swoich obowiązków, a Klara do Stefana.

– Wszystko w porządku. No prawie. Jose musi wracać do siebie,  przyszedł się pożegnać ze Stenią, bo bardzo się polubili – powiedziała Kawka.

Stefan nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć. Jego serce przepełniała nieposkromiona, niedobra radość, że pozbył się potencjalnego rywala, oraz głęboki smutek z powodu zranionych uczuć Stenii. Ślimak jeszcze nigdy nie doświadczył takiej intensywnej mieszanki odczuć.

– Aha! – krzyknęła triumfalnie Stefania z końca sali. – Przepraszam – rzuciła lekko zawstydzona, gdy zdała sobie sprawę, że kilku gości lokalu i pozostały personel, zwrócili na nią swój wzrok. – Po prostu głośno myślę.

Kawka zachichotała, a Stefan uśmiechnął się i wrócił do rozmyślań o Stenii.

– Pójdę do niej! – ślimak podpełzł do baru i zaczął nieśmiało zagadywać Stenię. Żartował z nią i pokazywał jej obrazki, które malował motyl Eustachy przy pomocy owoców.

Zaintrygowana nowymi wybuchami śmiechu, Stefania wykręcała głowę, by spod ściany dostrzec, co dzieje się przy barze. Najpierw tylko zerkała, potem już bez ukrywania gapiła się, aż w końcu zdecydowanym ruchem udała się pod kontuar.

– Stefan, musimy pogadać. Mam pomysł na następny koncert – zaczepiła Stefania, posyłając przy okazji taksujące spojrzenie w stronę Stenii.

– Dobrze, zaraz do ciebie podejdę – rzucił Stefan i wrócił do rozmowy z biedronką. Stefania odpełzła do Klary, czując, że jest bardziej zdenerwowana niż powinna.

– Jak ty z nim wytrzymujesz, Klaro! – powiedziała.

– Sama się nad tym zastanawiam. Na szczęście jest kochany – puściła oko do Stefanii.

– No tak, tak.. Ale co on w niej widzi? – dodała łagodniej, choć nadal z nutą irytacji w głosie.

– Chyba sam nie wie – odparła Klara. I miała rację.

W tym momencie jednak musiały przerwać babską rozmowę, bo w ich stronę zbliżał się ślimak.

– No słucham, Stefanio. Mów, jaki masz pomysł. Ten ostatni był spektakularny, choć nie byłem zbytnio przekonany.

– No to słuchaj. Niedawno powstał taki fajny zespół. Nazywa się Kamień Żuka i składa się z pięciu owadów.

Ślimak jęknął i dorzucił, nie bez złośliwej satysfakcji:

– Już bym wolał sok z żuka. – Klara przewróciła oczami, a Stefania miała zaprotestować, gdy do Łąka Cafe wpadł roztargniony motyl Eustachy. Stefania prychnęła więc tylko i z uroczym szczebiotaniem ruszyła w stronę artysty, który już od progu marudził, jak to on.

– Och, znów ten wiatr! Kompletnie rozwiało mój szal! – zawodził, gdy Stefania go zabawiała i pytała, czego się napije. Całą uwagę skierowała na motyla.

– Co ona w nim widzi? – wymruczał Stefan cicho. Klara spojrzała na niego i znów przewróciła oczami. Tak wiele zasupłanych węzłów do rozplątania.

W NASTĘPNYM ODCINKU:

Dlaczego Stefania zainteresowała się Eustachym? Czy kryje się za tym coś poza zwykłą uprzejmością jednego z gospodarzy? Czy Stefan przestanie myśleć tylko o biedronce i zwróci wreszcie więcej uwagi na ślimaczycę? Jak zniesie to wszystko Klara? Czy Łąka Cafe może być jeszcze bardziej kolorowa?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3.: Stefania

 

Jeden komentarz do “Łąka Cafe, odc. 4: Węzły i supły [opowieść]”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *