Recykling literacki [odc. 3]

Recykling literacki

Wracam do moich ćwiczeń z rymowania. Zapraszam zatem na trzeci odcinek cyklu Recykling literacki.

Powoli podniosła głowę.

To zdanie znajduje się na 365 stronie książki Harry Potter i Insygnia Śmierci, którą właśnie czytam. Jak zwykle, wybrałam je na chybił trafił.

Zgodnie z zasadami tego cyklu posłuży mi ono do ułożenia rymowanego tekstu, składającego się z trzech zwrotek: każdej zawierającej po jednym słowie.

Po raz pierwszy udało mi się utrafić w tak krótkie zdanie.

Jak zwykle, mam godzinę na napisanie tekstu. Jest 17:38. Czas: start!

 

Powoli

 

Powoli znika ta mgła

Wznosząc się z niepamięci

Powoli odsłania świat

Który wciąż z dali nęci

 

Podniosła chwila minęła

Pozostał po niej ślad w kurzu

Lecz chwila ta nie zginęła

Skryła ją mgła w przedmurzu

 

Wspomnienie głowę unosi

Za murem skryte jeszcze

O wyzwolenie prosi

I przypomnienia też chce

 

Koniec: 17:59. Skomponowanie tego tekstu zajęło mi więc dwadzieścia jeden minut.

Nieodmiennie polecam tę zabawę literacką. Nigdy nie wiadomo, dokąd Was kreatywność zaprowadzi 😉

Recykling literacki [odc. 2]

Recykling literacki

Dawno nie pisałam nic rymowanego, więc dzisiaj zrecyklingowałam zdanie z Wesela Stanisława Wyspiańskiego, które właśnie sobie odświeżam.

Otworzyłam książkę w przypadkowym miejscu. Padło na stronę 102. Zdanie, które wylosowałam to kwestia Poety:

„Dawno nie miałem snu, jak ten wieczór, jak ta noc.”

Zdanie składa się z dziesięciu słów, więc mój wiersz liczy sobie dziesięć strof. Nie każda strofa zawiera jeden z wylosowanych wyrazów, choć w niektórych użyłam kilku słów z wybranego zdania.

Początek: 20.00, koniec: 20.47, czyli zmieściłam się w godzinie.

Tytuł:

Poszyjemy, zobaczymy

Dawno temu i nieprawda”.
Ale ta najszczersza w świecie,
Że się ciągle moja nitka
Z wełną twego losu plecie.

Nie mów, proszę, „Miałem kiedyś
Szal wełniany naszych losów”,
Bo choć spruty, to wciąż przecież
Miękko nas kołysze do snu.

Nie mów: „Minął tamten wieczór,
Prysnął czar przytulnych rozmów”
Może minął, lecz ten  przecież,
Też ogrzewa ciepłem koców.

Nie powtarzaj „Tamtej nocy
Nie wrócimy między nami”
Bo tej nocy też możemy
Ponaprawiać szwy ściegami.

Jak?” Nie pytaj, nie wyjaśnię
Nie spisano w poradniku
W jaki sposób stworzyć właśnie
Nowy wykrój w naszym życiu.

Ta zagadka jak na razie
Czeka na swe rozwiązanie
Ważne, że nieprawdy naszej
Nie niszczymy brudów praniem.

Ta noc może nie wełniana,
Może nie pokryta pluszem,
Ale własna, choćby lniana
Od surowych  naszych wzruszeń.

Nie musimy dziergać znowu
Poprutego szala marzeń
Poszyjemy, zobaczymy
Co nam jeszcze się przydarzy

Nie szukajmy dziury w całym
Nie cerujmy wspomnień skrycie
Posplatajmy nasze nici
Niech się nam tka nowe życie

Może dawno i nieprawda,
Ale ta najszczersza w świecie,
Że się ciągle moja nitka
Z wełną twego losu plecie.

Recykling literacki [odc. 1]

Recykling literacki

Jest taka pogoda, że nie mam ochoty pisać artykułu. Natomiast mam ochotę coś napisać. Niech to będzie eksperyment ze słowem, który nazwałam Recyklingiem literackim.

Napiszę utwór rymowany, w którym będą występować słowa ze zdania wylosowanego przeze mnie z czytanej teraz książki. Obecnie jest to drugi tom powieści Droga przez mękę, Aleksego Tołstoja. Utwór, który napiszę w ciągu najbliższej godziny, będzie składał się z tylu zwrotek, z ilu wyrazów składa się zdanie, które wylosuję.

Czas start. Otworzyłam książkę na stronie 129 i wybrałam pierwsze zdanie, które rzuciło mi się w oczy:
„Słońce rozpaliło ulicę nie odświeżoną przez nocną burzę.”
Osiem słów, a więc mój wiersz / piosenka, będzie mieć osiem zwrotek.
Dodatkowo temat wiersza: Zapachy (zaproponował Mateusz).

Efekt:

Słoneczne zapachy

Słońce rozgrzało dłonie
Z niecierpliwości płonie
Nagrzewa polne drogi
Pył wonny rzuca w ogień

Już rozpaliło serce
I pragnie jeszcze więcej
Jeszcze goręcej poczuć
Jak rośnie wachlarz odczuć

Tworzy Słońce obficie
Wąskie, świetlne ulice
Pachnące pyłem drogi
Tańczącym niczym płomień

Nie potrzebuje wcale
Zimnego piwa ale
W takim letnim upale
Czuje się doskonale

Na odświeżoną łąkę
Promienie rzuca ciągle
Bo uwielbia, gdy kwiaty
Ciepłe ślą aromaty

Przez delikatne płatki
Przenika przez bławatki
Karmi się ciepłem maków
I zapachem rumianków

Nocną porą się kryje
Wciąga niebo po szyję
Chowa się i cierpliwie
Czeka, aż noc przeminie

Gdy czasem w nocną burzę
Potworzą się kałuże
Nic to Słońcu nie wadzi –
To nowy aromacik

Początek: 16.18, koniec: 16.56.

Muszę powiedzieć, że bawiłam się bardzo dobrze. Polecam Wam spróbować takiej zabawy ze słowem. Na pewno jeszcze to powtórzę.