Gdy brakuje słów, czyli pierwsza pomoc rękodzielnika

Nie da się ukryć, że żyjemy w trudnych czasach. Jak nie pandemia, to demony wojny. Kryzys goni kryzys. Ciężko w takich warunkach zachować resztki optymizmu i jeszcze obdzielać nim innych. To będzie osobisty tekst i chyba tylko z takiej perspektywy odważę się na jakikolwiek komentarz do tego, co się dzieje tuż obok nas.

Na początku była bezsilność

Wojna w Ukrainie sprawiła, że reszta świata zastygła w bezsilności. Pierwszy raz nie widziałam w Tłusty Czwartek prawie żadnych wpisów na temat pączków. Było za to sporo niedowierzania i strachu. Ale gdy minął pierwszy szok, gdy wybrzmiały pierwsze, negatywne emocje, pojawiła się powszechna mobilizacja do działania skierowana na pomoc tym, którzy jej potrzebują. I to był jedyny piękny skutek uboczny tych niepięknych zdarzeń.

Dopiero teraz, po miesiącu, życie w naszym kraju powoli wraca do jako takiej normy. Choć nigdy nie będzie już tak jak wcześniej. Chyba powinniśmy się przyzwyczaić, w końcu dopiero co mieliśmy do czynienia z pandemią. Ciężko jednak przywyknąć do jawnej niesprawiedliwości i rozgrywającej się na naszych oczach tragedii.

Na niebiesko i na żółto

Przez pierwszy tydzień nie byłam w stanie zrealizować niczego, co sobie wcześniej zaplanowałam. Wszystko poszło w odstawkę. Zresztą nie tylko ja, wiele osób miało tak samo, szczególnie w obserwowanym przeze mnie środowisku twórców i rękodzielników. I wtedy, gdy zabrakło słów, z pomocą przyszła sztuka. I tak w social mediach zrobiło się niebiesko-żółto.

W takich momentach jestem bardzo wdzięczna za to, że mam taką pasję, która pozwala mi na wyrażanie uczuć bez słów. W tym przypadku moją bezsilność przełamały te wszystkie niebiesko-żółte akcenty wsparcia, które widziałam u innych. Sama również postanowiłam przelać myśli w swoje prace i to pomogło mi odzyskać choć odrobinę dawnej motywacji do działania. Po raz kolejny odkryłam terapeutyczne działanie sztuki.

To jeszcze nie koniec

Czy może być piękniejsza manifestacja przeciw wojnie, niż wykorzystanie sztuki w celu pomagania tym, którzy tego potrzebują? To jeszcze nie koniec, nie wyczerpaliśmy wszystkich sposobów. Wierzę, że możemy więcej, robiąc to, co potrafimy najlepiej. W sieci pojawiają się kolejne zbiórki i aukcje wspierające Ukrainę w jej walce. Pamiętajcie tylko, by korzystać ze sprawdzonych, zweryfikowanych zbiórek.

Polecam Wam serdecznie grupę Make art not war. Razem dla Ukrainy, w której możecie wylicytować rękodzielnicze perełki, wpłacając pieniądze na wybrana akcję, lub sami możecie coś wystawić. Kartki, których zdjęcia widzicie w tym artykule, wystawiłam jakiś czas temu w tej właśnie grupie. I niebawem wystawię coś jeszcze.

Co przyniesie przyszłość? Nie wiadomo. Ale póki możemy, zróbmy razem coś dobrego.

Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej [refleksja]

19 sierpnia obchodzimy Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. To doskonała okazja, by przypomnieć sobie, że oglądane w telewizyjnych programach informacyjnych migawki z pól bitewnych i dotkniętych kataklizmami regionów Polski oraz świata są częścią naszej rzeczywistości. Nawet teraz gdzieś w naszym kraju atakuje żywioł, a ktoś potrzebuje pomocy.

Sama coraz częściej łapię się na tym, że kiedy na ekranie pojawia się kolejna zła wiadomość, zmieniam kanał (choć coraz rzadziej zdarza mi się oglądać telewizję), albo przewijam stronę. Jesteśmy zalewani informacjami w przeróżnych formach. Coraz trudniej wyłowić z tej lawiny rzeczy naprawdę istotne, które nie są jedynie sensacyjnym wtrętem między jedną a drugą wpadką celebrytów.

Dlatego cieszę się, że trafiłam na informację o Światowym Dniu Pomocy Humanitarnej. Chętnie poniosę tę wieść dalej. Polska również ma swoich cichych bohaterów, którzy oferują pomoc w naszym kraju, a także poza nim. Mam na myśli oczywiście Polską Akcję Humanitarną.

PAH proponuje nam różne formy uczestnictwa. Jeśli chcecie zrobić jej prezent z okazji jej święta, możecie np. wpłacić pieniądze na jedno z kont, które znajdziecie na stronie https://www.pah.org.pl/wplac/.

Innym sposobem jest kliknięcie w brzuszek Pajacyka (www.pajacyk.pl). Tę formę pomocy niedożywionym dzieciom w uroczym filmiku prezentował Maciej Stuhr.

Takie organizacje dają nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Docierają do osób naprawdę potrzebujących pomocy, ale same również potrzebują naszego wsparcia. Każdego, nawet najmniejszego. Nawet jesli polega ono tylko na przesłaniu informacji dalej, i tak jest to lepsze od braku jakiejkolwiek reakcji.

Z drugiej strony, jak we wszystkim, należałoby zachować złoty środek i nie zasypywać znajomych setką udostępnień dziennie, bo takie działania prowadzą właśnie do zachowań, które przywołałam na początku, a które sprowadzają się do obojętnego przyjmowania tego typu informacji.

Zdaje sobie sprawę, że ten tekst jest pełen truizmów, ale czułam potrzebę zapisania tych myśli, żeby je sobie uporządkować. Często najbardziej oczywiste fakty umykają naszemu postrzeganiu w natłoku codziennych spraw. Sama również mam sobie wiele do zarzucenia.

To tyle. Pamiętajmy o Światowym Dniu Pomocy Humanitarnej i o wszystkich tych, którzy nie pozwalają upaść najbardziej potrzebującym.