Poeci piosenki [cz. 1]: Andrzej Poniedzielski

Piosenka wraca do mnie często, w różnej formie. Najczęściej jednak powracają do mnie poetyckie teksty polskich autorów. Wielu z nich cechuje surowa technika wykonania, nie pozbawiona jednak pewnego uroku. Wielu z nich pozwala swoim słowom płynąć przez usta innych wykonawców. W cyklu Poeci piosenki chciałabym opowiedzieć o twórcach takich piosenek z duszą. Jest kilka takich osób, których teksty są dla mnie nieustanną ucztą intelektualną, pełną bogatych smaków. Czasem wzruszają, czasem bawią, zawsze poruszają. Jednym z takich autorów jest Andrzej Poniedzielski.

Bawitko

Nie będę streszczać biografii pana Andrzeja, ani pisać o jego licznych osiągnięciach. To wszystko z łatwością znajdziecie w sieci. Skupię się na tym, co mnie w jego twórczości porusza, co mnie do niej przyciąga. Przede wszystkim zapoznanie się z przekrojem jego działalności twórczej odsłania przed nami pełną cieplej ironii wrażliwość na człowieka ze wszystkimi jego słabostkami. Nie ma w tych tekstach cwaniactwa i sprytu, który cechuje bohaterów np. Wojciecha Młynarskiego. Dużo jest za to pokory wobec świata, ale mądrej, wynikającej z usytuowania jednostki względem wszechświata. Krytyka Andrzeja Poniedzielskiego nie jest ostra, zawiera sporą dozę pobłażliwości i zrozumienia, co widać choćby w piosence Bawitko:

Oj, nieładnie, człowieku, nieładnie,
Oj, nieładnie, człowieku, brzydko.
Ty się całe życie tylko bawisz,
Czasem sobie zmieniasz bawitko,
Czasem sobie zmieniasz bawitko.

Wywar z przywar

Miłość też nie jest w tych utworach doskonała. Ma kanciaste krawędzie, czasem jest trudna i zaborcza, bywa zabawką w ludzkich rękach, ale może też być „wywarem z przywar”: sumą błędów i potknięć, które razem tworzą wcale nie najgorszą całość. Minus i minus dają razem plus. Może to równanie działa podobnie także w przypadku związków?

Każde z nas to wywar z przywar
Poetycka recydywa
Każde z nas – czarny las, ciemna toń

[…] Małą część naszych przejść tego co się nam zdarzyło
Inni ludzie uważają już za miłość

To jeszcze nie koniec

Dynamika muzyczna tych utworów sugeruje ciemne tony, minorowego barda w czarnym sweterku. W zasadzie jednak, choć bywa, że pan Andrzej występuje w ciemnym golfie, zdążył już przyzwyczaić swoją publiczność do uśmiechu w kąciku ust. Często jest to smutny uśmiech, być może oznaczający rezygnację, choć ja wolę sądzić, że jednak nadzieję. To nadziei trzeba nam na co dzień, choćby nawet najsłabszej. Jednym z miejsc, w których możemy ja znaleźć, jest twórczość Andrzeja Poniedzielskiego, np. utwór To jeszcze nie koniec.

Nie, to jeszcze nie koniec, jeszcze trochę pożyjesz.
Założysz jeszcze niejedną czapkę, niejednym się płaszczem okryjesz.

Elegancka piosenka o szczęściu

Teksty pana Andrzeja pokazują również, że najczęściej szczęście to wybór. Dostrzeganie prostych rzeczy, małych-wielkich punktów w życiu, nowych szans. To przekorne nucenie „la la la” nawet w nie do końca wesołej sytuacji oraz odkrywanie codzienności dla siebie i swoich bliskich. I zrozumienie, że dobrze jest jednak polubić to, co się ma, nawet jeśli wydaje nam się, że to niewiele.

La La La
La La La
Ta piosenka to piosenka całkiem zła
To piosenka, która mówi
Jak się nie ma, co się lubi
To nie lubi się i tego, co się ma

Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób

Na zakończenie przypominam utwór Leonarda Cohena, w tłumaczeniu Macieja Zembatego, w interpretacji Andrzeja Poniedzielskiego: Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób. Jednej z najprostszych i najpiękniejszych, jakie znam. To wykonanie potwierdza wrażliwość interpretatora na słowo, nie tylko własne, ale także pochodzące z innej wrażliwości, z innego kręgu kulturowego, od innego poety piosenki. To także dowód na to, że poezja i muzyka, tworzące piosenkę, mogą być wartościami uniwersalnymi.

Polecam wspaniały koncert z piosenkami Andrzeja Poniedzielskiego, Wywar z przywar, który został zorganizowany przez Fundację Piosenkarnia. Znajdziecie go tutaj.