Pamiętam. Wspomnienia o pewnym przeglądzie

Miałam ograniczyć tutaj pisanie o kabarecie do minimum, ale to jest dla mnie bardzo ważne. Pisząc książkę A pamiętasz? Agnieszka Kozłowska poprosiła mnie o spisanie wspomnień o mojej pierwszej PACE. Dzisiaj, kiedy kończę pewien etap, chciałabym przytoczyć fragment tego bardzo osobistego i szczerego tekstu. Bo chociaż nie zawsze było kolorowo, PAKA zawsze będzie dla mnie wiele znaczyć i nigdy nie zapomnę tych wszystkich dobrych chwil, które się z nią wiążą. Miłej lektury!

IMG_3894
30. PAKA, fot. Anna Jackowska

25. PAKA była dla mnie przełomowa – pierwsza PAKA, którą miałam okazję obejrzeć tak dokładnie. Jubileusz festiwalu obrodził w bardzo bogaty program, musiałam tam być. I tak się stało, ale najpierw eliminacje i półfinały: moja przyjaciółka też złapała kabaretowego bakcyla i chciałyśmy zobaczyć chociaż jeden koncert z każdego etapu. Potem wydarzenia finałowe, w tym wspaniałe pokazy konkursowe. Pamiętam hasło „25 godzin na 25-lecie PAKI”. Zachowałam program tej PAKI – zaznaczyłam w nim 7 pozycji – tyle wydarzeń udało nam się wtedy obejrzeć. Ale było coś jeszcze: po raz pierwszy udało mi się zerknąć „za kulisy”, jeszcze nie do końca, ale zaczęłam zwracać uwagę na organizację: korytarzami przemykały „te panie z PAKI” (potem okazało się, że jedną z nich była Agnieszka Kozłowska a drugą Karolina Korneszczuk), a dotrwawszy do późnych godzin nocno-porannych po „Spadkobiercach”, kabaretowym jam session (to było przepiękne), jako jedne z nielicznych chyba nieznajome dla uczestników zabawy scenicznej, wkręciłyśmy się na after party do Kabaretowej (za falą ludu). To było objawienie: a więc tak to wygląda od drugiej strony? Śmiechy, rozmowy, ogólna integracja oglądających z występującymi i ogarniającymi (potem okazało się, że jeszcze czasem pot i łzy). Wtedy jeszcze Kabaretowa tonęła w oparach dymu, co również miało swój urok: ten „dymek z papierosa” jest nieodłącznym towarzyszem Kabaretu jako miejsca i jako idei, nawet ja, niepaląca, to rozumiem.

Czy mogłam przypuszczać, że kilka lat później będę po drugiej stronie, wśród organizatorów? A w życiu! Każda kolejna znana mi twarz wywoływała u mnie mini szok: „O rany, Halama!”, „Boże, to chyba Pindur !”. Wytoczyłam się nad ranem z Kabaretowej lekko oszołomiona, niewyspana po nieprzespanej nocy i bardzo zadowolona. I wtedy pomyślałam, że nie wiem jak to zrobię, ale muszę się tam dostać, być częścią tego wszystkiego.

Okazja nadarzyła się rok później. 26. PAKĘ oglądałam jeszcze z perspektywy widza, ale w tym roku szukałam praktyk na drugi kierunek studiów. Przeglądając wpisy na stronie Stowarzyszenia PAKA zobaczyłam ogłoszenie o poszukiwaniu wolontariuszy. Dlaczego nie?

27. PAKA była zatem pierwszą, w której organizowaniu brałam czynny udział. Otworzył się przede mną nowy świat: garderoby, kulisy, biuro Stowarzyszenia, zakamarki Rotundy, których wcześniej jedynie mgliście się domyślałam. Blajtki, takery, i magiczne przejścia. Dziś wiem, jak ważna jest odpowiednia ilość taśmy dwustronnie klejącej pod ręką. Na aftery nie muszę się już wkręcać, a stojący obok kabareciarz nie wywołuje u mnie szoku i napadu paniki (przynajmniej nie każdy). Przede wszystkim poznałam wielu wspaniałych ludzi: z biura, z wolontariatu, z kabaretów. Sporo tych znajomości było przelotnych, jednak kilka trwa nadal i kwitnie również na gruncie prywatnym. Kabaret przestał być dla mnie pustą formułką, stał się żywym organizmem, który ewoluuje, ale wciąż trwa. Bo kabaret to nie tylko grupa ludzi na scenie, to cała machina: management, organizatorzy, miejsca, publiczność i życie około-sceniczne. 31. PAKA będzie piątą, którą będę współorganizować, zapowiada mi się więc mini jubileusz.

Moja wiedza o historii kabaretu wciąż się poszerza, mój gust nie jest taki, jak na początku tej drogi, którą przebyłam od kabaretonów telewizyjnych do bycia po „drugiej stronie”. PAKA mi tę drogę ułatwiła, wiele mnie nauczyła i chociaż może nie do końca jest teraz taka, jaką chciałabym ją widzieć, lub jaką widziałam ją w moich wyobrażeniach w przeszłości, w moich wspomnieniach zawsze będzie ważnym elementem mojego życia.

PS: 32. PAKA była moją szóstą w roli wolontariuszki, 9. w roli widza, 8. w roli samozwańczego jurora pokazów konkursowych. Podziało się przez te lata! Obym zobaczyła jeszcze niejedne zmagania konkursowiczów. 

Jeden komentarz do “Pamiętam. Wspomnienia o pewnym przeglądzie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *