Łąka Cafe, odc. 7: Akcja Mole Książkowe, część I [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU:

Motyl Eustachy obraził się na Stefana, bo tamten zanegował jego metody prowadzenia warsztatów plastycznych. I jego bardzo ciężki, zwłaszcza jak na motyla, charakter. Stefania obraziła się na ślimaka, bo ściągnięcie Eustachego do Łąka Cafe nie było łatwe. Klara z przerażeniem obserwowała skutki burzy, do której mimo woli doprowadziła, zachęcając Stefana do kontaktu ze ślimaczycą. Przemyślawszy sprawę postanowiła nadal się wtrącać, jak to Klara. Na szczęście nie wszystko poszło najgorzej – efektem starcia  Stefana z motylem-artystą było prawdziwe jagodowo-malinowe dzieło sztuki na porzuconym płótnie.

ŁąkowySerial_7

ŁĄKA CAFE

ODC. 7: Akcja Mole Książkowe [część I]

– Spójrzcie! – wrzasnęła Klara, dźwigając w pazurkach tajemniczy, prostokątny przedmiot, najwyraźniej wykonany z papieru. Z wielu warstw papieru. – Rozmawiałam z naszymi ludźmi z tamtej strony Łąka Cafe. I wyobraźcie sobie, że jak opowiadałam im o tym, co tutaj zaszło, to zaczęli się śmiać. Myślałam, że może śmieją się ze mnie, i nawet zaczęło robić mi się przykro, ale wtedy oni powiedzieli, że to zupełnie jak w Dumie i uprzedzeniu, tylko przełożonej na nasz łąkowy świat.

– O czym ty mówisz, Klaro? – zainteresował się Stefan, odrywając się od rozmowy z biedronką Stenią, której zwierzał się ze swoich problemów ze Stefanią. Ślimaczyca nadal gniewała się na niego za sprawę z Eustachym. Stefan zaintrygowany wpatrywał się w bagaż Klary. Coś mu światło, już gdzieś to widział, ale tyle się wydarzyło przez ostatnie miesiące…

– No o tej całej sytuacji ze Stefanią, tobą i Eustachym.

– Oj, tego się domyśliłem. Chodziło mi o drugą część tego, co mówiłaś.

– A, no! Właśnie o to! – Klara ostrożnie ułożyła papierowy prostokąt na blacie baru. Pierwsze strony z obu stron były twardsze i kolorowe. „Książka!”, pomyślał Stefan.

– Książka! – powiedział na głos i przypomniał sobie, że tam gdzie byli „jego” ludzie, zawsze było pełno książek. On nie nauczył się czytać, ale cieszył się, że ludzi to raduje, więc nie wnikał za bardzo w źródło tej radości. Wiedział też, że to, co jest nabazgrane na kolorowym obrazku (pod wizerunkiem czerwonych róż – rozpoznał te kwiaty, bo lubił ich zapach.) to tytuł wypisany literami. I chyba nazwisko autora tego, co znajdowało się w środku. To znaczy między tymi kolorowymi stronami, czyli okładkami. Zajrzał do wnętrza – nie było obrazków!

– Tak, dokładnie. Ludzie mają tego pełno! Większość z nich jest opakowana szarym papierem, bo nasi ludzie uważają, że nie powinno się oceniać zawartości książki po okładce. Chyba mają rację, jak myślicie? – Pozostali w milczeniu pokiwali głowami. A my mamy chyba książeczki do kolorowania, z tego co pamiętam…

– Tak, leżą na naszych półkach – potwierdził Stefan. – Ale jakoś wszyscy wolą malować swoje dzieła sztuki – dodał z nieco kwaśną miną. Kawka od razu wiedziała, że wcale nie chodzi mu o dzieła sztuki, tylko o ostatni konflikt z Eustachym, po którym Stefania nadal się dąsała.

– Oj, daj spokój, Stefan, przejdzie jej. Zresztą możesz przecież nauczyć się czytać i znaleźć dla niej jakiś ładny wiersz na przeprosiny. – Klara już, gdy to mówiła, uznała, że to genialny pomysł!

– Słuchajcie, jak to ładnie pachnie! – powiedziała biedronka, która od razu zabrała się do oglądania przyniesionej przez Klarę książki.

– A żebyś wiedziała, Steniu! – Klara przerwała pocieszanie Stefana i wróciła do entuzjazmowania się książką. – I wiesz, że faktycznie to ciekawe, jak historia z tej książki pasuje do naszej! Pomyślcie tylko, ile moglibyśmy się nauczyć, gdybyśmy umieli czytać! – rozmarzyła się Klara.

– Nauczmy się! – Stefan pomyślał, że to, co zaproponowała przed chwilą Klara, jest naprawdę genialne. Postanowił, że znajdzie taki wiersz. Oczywiście jego znajomi składali różne rymowanki, ale on chciał coś, czego żaden z nich by nie wymyślił, a nie jakieś „Na  górze róże, na dole róże, a twoje oczy są takie duże”. Nie.

– Myślisz, że moglibyśmy? – ożywiła się Klara.

– Jasne! Słyszałem kiedyś o takiej organizacji, Mole Książkowe. To była taka grupa owadów domowych. Powiadają, że był tam nawet jeden pająk-wegetarianin. Ja go nigdy nie spotkałem… No ale nieważne.

– No, no, opowiedz coś więcej, Stefciu! – ucieszyła się biedronka.

– Ta grupa umiała czytać. Nauczyli się sami, obserwując czytających ludzi, albo mamy, które uczyły tego swoje dzieci. Znałem kiedyś jedną ćmę, która tam należała. Opowiadała mi czasami różne historyjki wyczytane z książek. O księżniczkach, przygodach, o zasadach ortografii…

– Co to ortografia? – zapytała Stenia.

– Nieważne, Steniu. Jak nauczymy się czytać, same się tego dowiemy! – odparła Klara.

– Dokładnie o tym samym pomyślałem, Klaro – dodał Stefan. – Tylko, czy Stefania zgodziłaby się…

– Na co miałabym się zgodzić? – zapytała podejrzliwie Stefania, zbliżając się do baru i spojrzała niechętnie na Stefana. Tak, nadal się dąsała.

– Nnna… nnaa… – zaczął dukać ślimak.

– Och, wykrztuś to wreszcie! – zniecierpliwiła się Stefania. Klara wyręczyła go i streściła jej ich rozmowę.

– Hmmm… No dobrze, zrobię to dla  was, dziewczyny! – odparła, akcentując ten ostatni wyraz. – Sprowadzę Mole Książkowe do nas!

C.D.N.


POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

ODC. 6: Samoobrona sztuki

3 komentarze do “Łąka Cafe, odc. 7: Akcja Mole Książkowe, część I [opowieść]”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *