Łąka Cafe, odc. 2: Stenia [opowieść]

 

W POPRZEDNIM ODCINKU:

Klara i Stefan mieli zwariowany dzień: spóźnili się na własne spotkanie a na Wrzosowym Wzgorzu panował nieład i nieporządek. Mrówki i motyle bardzo chciały pomóc w otwarciu nowej Łąka Cafe. Za bardzo. Na szczęście Klara opanowała sytuację i wszystko skonczyło się dobrze.

Łąka Cafe_Stenia

ŁĄKA CAFE

ODC. 2: STENIA

Wrzosowe Wzgórze od tygodnia wrzało radością. Początek był spokojny. Pierwsi goście wpadali nieśmiało, przyprowadzani przez łąkowych przyjaciół. Wracali zadowoleni, zabierając tam kolejnych.
W Łące buzowała nagromadzona energia. Stefan stał za barem, wydając wodę z sokiem i ekologiczne ciasteczka. Kawka Klara usiłowała zapanować nad chaosem szczęścia, który wdarł się do środka wraz z wielojęzycznym tłumem gości. To owady organizowały pokojową konferencję wszystkich gatunków. Raz do roku robiły taki ogólno-owadzi zlot, żeby wzajemnie się od siebie uczyć.
– Stefan, ratuj! – krzyczała rozpaczliwie kawka, usiłując wytłumaczyć grupce przybyszów spoza granic swojego rewiru, że jedyny napój, jaki są w stanie przyrządzić to woda z sokiem. Niestety, chociaż często pomagali im zaprzyjaźnieni ludzie, którzy zajęli swoją część kawiarni, przywabieni ideami gościnnego Stefana, ostatnio i oni mieli pełne ręce roboty, obsługując równie radosny tłum zagranicznych, ludzkich gości.
– Nic nie poradzę, Klaro. Mam tylko jedną nóżkę! I nie jestem zbyt dobrym barmanem.
– Potrzebujemy pomocnika.
– Ale spójrz, wszyscy już pracują. Mrówki i nawet motyle, wszyscy próbują coś robić, jakoś pomagać. – Stefan wskazał bezradnie kręcące się w panice, zaprzyjaźnione owady, które uczynnie przestawiały rzeczy i próbowały tłumaczyć nowoprzybyłym, jak mają dotrzeć w odpowiednie miejsca. – Naprawdę nie wiem, kto jeszcze będzie miał czas bawić się w barmana.
– Czy ktoś wspominał, że potrzebuje pomocy? – wyrzekł damski głos, przebijający się przez harmider panujący w lokalu. Stefan i Klara zerknęli w tamtym kierunku i ślimak głośno przełknął ślinę. Jednym z czułków usiłował poprawić swoją muszkę. Drugim nieustannie wpatrywał się w najpiękniejszą istotę, jaką kiedykolwiek widział.
– Owszem. – Kawka na szczęście nie straciła mowy. – Czy potrafisz nam pomóc?
Cudowne zjawisko płynnym ruchem wfrunęło do środka i wylądowało tuż przed Stefanem. Ślimak, chociaż chciał, nie potrafił odwrócić wzroku od najpiękniejszej biedronki, jaka kiedykolwiek fruwała nad ziemskim padołem. Przynajmniej on nigdy nie widział piękniejszej. Klara dyskretnie przymknęła mu otwarte usta skrzydełkiem. Biedronka mrugnęła do Stefana przyjaźnie.
– Tak, myślę, że wiem, jak wam pomóc. Jeśli tylko dacie mi szansę. Jestem Stenia – powiedziała, wyciągając jedną z nóżek do Kawki. Klara uścisnęła ją delikatnie.
– Steniu, zdaje się, że spadłaś nam z nieba. Proszę, pokaż nam, co potrafisz. – Klara zaprosiła owadzią piękność za kwiatowy kontuar. Stenia natychmiast zaczęła się uwijać, przyrządzając wymyślne drinki i koktajle. Wiedziała, o co pytają nowi goście i jak to przyrządzić, a gdy nie znajdowała składników, z uroczym uśmiechem przepraszała i proponowała coś innego.
– Wspaniała – wyszeptał zachwycony Stefan. W zasadzie powtarzał to jedno słowo w kółko.
– Tak, pracuje za dwóch – potwierdziła zadowolona Klara. – Musimy ją zatrzymać. Zaproponuj jej dobre warunki.
– Wspaniała – odparł Stefan. – Spójrz tylko, jak lśnią jej czerwone skrzydełka! Jak błyszczą jej kropeczki.
– Co? – Kawka wyrwała się ze stanu zadumy nad przyszłością Łąki i spojrzała na przyjaciela. – Stefan, opanuj się! Tu się pracuje! – I uderzyła go lekko skrzydełkiem.
Stefan potrząsnął głową i spróbował wziąć się w garść. W sercu śpiewały mu nieznane dotąd uczucia.
– Masz rację, kochana! Przepraszam. Tylko… Ona jest wspaniała.
Tymczasem Stenia wykorzystując chwilowy brak klientów podfrunęła do Stefana i Klary, i zapytała:
– No i jak, nadam się? – posłała im olśniewający uśmiech i wsparła się wdzięcznie o mchową pufę.
– Oczywiście! – odparł entuzjastycznie ślimak.
– Tylko czy na pewno będziesz czuć się tutaj dobrze? – dodała Klara.
– Z takim przystojniakiem w roli szefa, na pewno – zaśmiała się Stenia. – O, widzę, że są nowi goście. Wracam za bar. – I odfrunęła znów do swoich obowiązków. Stefan poczuł, że jego serce wybija najszybszy rytm świata.
– No, już, już, Stefan! Do roboty. Trzeba zająć się gośćmi – zganiła go kawka i popchnęła w kierunku grupki zdezorientowanych żuków. Jeden z nich niepokojąco długo wpatrywał się w jego biedronkę.

W NASTĘPNYM ODCINKU:
Czy Stefan ma szansę u pięknej Steni na coś więcej poza zwykłą, owadzią sympatią? Klara boi się, że Stefan będzie niepotrzebnie cierpieć. Wpada na pewien pomysł, który może na zawsze odmienić jego życie.

POPRZEDNI ODCINEK:
ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

2 komentarze do “Łąka Cafe, odc. 2: Stenia [opowieść]”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *