Łąka Cafe, odc. 5: Nieszczęście w szczęściu [opowieść]

ŁąkowySerial_5

W POPRZEDNIM ODCINKU:

Żuk Jose wrócił w swoje strony, pozostawiając za barem bardzo smutną biedronkę. Stefan trochę się zasmucił, bo zależało mu na szczęściu Stenii, a trochę ucieszył, bo stracił potencjalnego rywala. Klara pocieszała zarówno Stenię, jak i Stefana. Klara jest dobra w pocieszaniu. Stefania chciała sprowadzićdo Łąka Cafe zespół Kamień Żuka. Stefanowi nie spodobał się pomysł sprowadzenia kilku uzdolnionych żuków. Tylko nie żuki. Jego uwagę przykuła ożywiona rozmowa Stefanii i motyla Eustachego, lokalnego artysty. Co z tego wyniknie?

 ŁĄKA CAFE

ODC. 5: Nieszczęście w szczęściu

– Daj spokój, Stefan! – Klara próbowała zachować resztki cierpliwości, ale gdy Stefan po raz pięćdziesiąty (co najmniej) tego dnia westchnął i mruknął, że żuki to zło, nie wytrzymała. Ewidentnie coś musiała robić nie tak, bo ślimak nie reagował na jej subtelne próby zbliżenia go do Stefanii i nadal godzinami wpatrywał się w bar, za którym uwijała się Stenia. Biedronka już nieco przebolała rozłąkę z Jose i obecnie z uśmiechem obsługiwała członków zespołu Kamień Żuka. Bo Stefania, rzecz jasna, postawiła na swoim i panowie z nowej, przebojowej grupy przybyli na wrzosowe wzgórze, by zaśpiewać. Tak, bo na domiar złego, to była męska grupa a capella, z rockowym dreszczykiem emocji.

– No ale przecież wyraźnie widzę, że…

– Ona jest po prostu miła dla naszych gości! Weź ty się lepiej zajmij jakimś prawdziwym problemem, dobra? – wybuchła kawka.

Stefan posłusznie rozejrzał się w poszukiwaniu „prawdziwego problemu” i nawet jeden znalazł. W kącie lokalu Stefania chichotała jak najęta, zabawiając motyla Eustachego.

– A ten tutaj czego chce? – zapytał ślimak podejrzliwie. Klara tylko westchnęła głośno. Stefan udał się w kierunku zajętej rozmową pary.

– …i ona mi wtedy mówi, że powiesiła jagodowy portret obok malinowego, bo akurat miała ochotę na taki koktajl, wyobrażasz sobie? – Eustachy zakończył swoją opowieść a Stefania roześmiała się wdzięcznie.

– Wspaniała historia, Eustachy! – ślimaczyca uśmiechnęła się ujmująco. Stefan pomyślał, że równie pięknie potrafi wyglądać tylko Stenia. – To jak będzie z moją propozycją? – dorzuciła Stefania słodkim głosem. Stefan pomyślał, że tak pięknie to nawet Stenia nigdy nie wyglądała.

– Jaką propozycją? – zapytał, a ślimaczyca i motyl równocześnie spojrzeli na niego.

– Stefan, dobrze, że jesteś – rzuciła Stefania. – Eustachy przyniósł nam swoje nowe, owocowe obrazy.

– Stefania chciała zostawić na stolikach materiały do malowania, tak, żeby każdy mógł sobie skopiować mój obraz, albo coś pokolorować…- Motyl raczył udzielić wyjaśnień, choć u niego nie było to zbyt częste.

– O, i bardzo dobry pomysł – ucieszył się Stefan, zupełnie szczerze. Przyda się jeszcze trochę koloru w Łąka Cafe. Kolor zawsze się przydaje.

– …ale nie mógłbym pozwolić, żeby ktoś bezcześcił moje dzieła bez mojego nadzoru! – Eustachy wpadł Stefanowi w słowo. A ślimakowi zrzedła mina.

– Ale czy nie mógłbyś jeszcze… – Stefan próbował perswazji, choć ślimaczyca posyłała mu nerwowe spojrzenia. A może właśnie dlatego.

– Niemniej jednak – motyl znów przerwał Stefanowi – twoja Stefania złożyła mi propozycję.

– Tak, jaką? – ślimak zwrócił się z pytaniem do swojej managerki. Ponadto poczuł, że choć sam Eustachy zaczyna go irytować, to na dźwięk słów „twoja Stefania” zrobiło mu się jakoś tak… ciepło?

– Zaproponowałam Eustachemu, żeby poprowadził warsztaty plastyczne i nauczył uczestników swojego stylu. – Stefan pochwalił w duchu spryt Stefanii. – I jak, przemyślałeś to sobie? – Stefania zwróciła się do motyla.

– Oczywiście. Jestem skłonny zaakceptować tę propozycję. Nie sądzę, aby ktoś był w stanie odtworzyć mój obraz, ale chętnie pokażę innym, jak wykorzystuję talent. – Stefan i ślimaczyca spojrzeli na siebie znacząco. A ślimak dodatkowo pomyślał, że teraz będzie musiał znosić Eustachego dużo częściej. Takie nieszczęście w szczęściu.

W NASTĘPNYM ODCINKU:

Stefan nieoczekiwanie zaczyna dostrzegać kolejne zalety Stefanii. Ślimaczyca organizuje z Eustachym warsztaty plastyczne. No, prawie.  Stefan staje się nieświadomie zazdrosny i trochę psuje jej szyki. Klara boi się, że jej wtrącanie się bardziej szkodzi niż pomaga, dlatego postanawia ratować sytuację… wtrącając się.

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3: Stefania

ODC. 4: Węzły i supły

Łąka Cafe, odc. 4: Węzły i supły [opowieść]

ŁąkowySerial_4

W POPRZEDNIM ODCINKU:

Stefan potajemnie wzdycha do Stenii. To znaczy potajemnie przed rzeczoną biedronką, bo kawka Klara w lot łapie jego stan uczuciowy. Stenia zdaje się jednak traktować go jedynie jako przyjaciela i nie zauważa jego romantycznych starań. Nawiązuje bliższą znajomość z żukiem Jose. Klara, pod pretekstem pomocy przy organizacji imprez, ściąga do Łąka Cafe odsiecz w postaci ślimaczycy Stefanii. Czy jej przebiegły plan ma szansę realizacji?

 

ŁĄKA CAFE

ODC. 4: Węzły i supły

            W czasie, gdy u ludzi królował zespół Meeow, po stefanowej stronie Łąka Cafe podobne emocje wzbudzała sprowadzona przez Stefanię grupa Bzz. Wobec ogromnego sukcesu wieczoru muzycznego, ślimak przełknął nawet fakt, że owa grupa składała się z przebojowych, lśniących jak marzenie, żuków. Było to trudne, bo Stenia nadal nie potrafiła przestać myśleć o żuku Jose. A ślimak o Stenii.

            Biedronka krzątała się, jak zwykle, za barem, dla każdego mając  to uśmiech, to mały żarcik, najczęściej w pakiecie. A ślimak Stefan, jak zwykle, ją obserwował. Teraz jednak zerkał również w okolice drugiego końca sali, gdzie Stefania zaimprowizowała swoje biuro, a obecnie trwała zamyślona nad jakimś skomplikowanym planem działania.  Ten obrazek coraz bardziej mu się podobał, ale na widok zbliżającego się do kontuaru Jose, Stefan poczuł zwyczajne ukłucie zazdrości i wrócił do obserwowania Stenii.

Nie uszła więc jego uwadze nagła zmiana wyrazu buzi biedronki, która z wesolutkiej zrobiła się na moment nieszczęśliwa, by wkrótce przywołać dawną radość, ale mocno przytłumioną owym nagłym smutkiem. Oho, Stefan był pewien,  że coś się święci!

– Klaro, spójrz! – zaczepił kawkę, wskazując na bar.

– No i? – Klara nie bardzo rozumiała, o co może mu chodzić. – Jose przyszedł do Stenii i rozmawiają. Nic niezwykłego w tym nie widzę.

– Nie, teraz jest inaczej. No przyjrzyj się! Na pewno się nie pomyliłem. – Klara westchnęła ciężko, ale posłusznie przyjrzała się po raz drugi. I teraz to zauważyła.

– Rzeczywiście. Jakoś tak posmutniała. – Stenia faktycznie nigdy nie bywała smutna, i nawet drobny cień smutku od razu zostawiał na niej ślad, widoczny dla każdego, z kim przebywała od dłuższego czasu. Teraz także Klara się zaniepokoiła. – Kiedy Jose sobie pójdzie, zobaczę, co u niej.

– Liczyłem, że to zaproponujesz – mruknął Stefan cichutko, z nieukrywaną wdzięcznością.

Jose bardzo długo nie wychodził, ale również i on wyglądał na niepocieszonego. W końcu, bo bardzo długim pożegnaniu, odfrunął. Klara, zgodnie z obietnicą, podeszła do Baru, by sprawdzić, co się stało. Stefan patrzył, jak rozmawia ze Stenią, a następnie lekko dotyka jej pleców, w geście pocieszenia. Potem biedronka wzięła się w garść i wróciła do swoich obowiązków, a Klara do Stefana.

– Wszystko w porządku. No prawie. Jose musi wracać do siebie,  przyszedł się pożegnać ze Stenią, bo bardzo się polubili – powiedziała Kawka.

Stefan nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć. Jego serce przepełniała nieposkromiona, niedobra radość, że pozbył się potencjalnego rywala, oraz głęboki smutek z powodu zranionych uczuć Stenii. Ślimak jeszcze nigdy nie doświadczył takiej intensywnej mieszanki odczuć.

– Aha! – krzyknęła triumfalnie Stefania z końca sali. – Przepraszam – rzuciła lekko zawstydzona, gdy zdała sobie sprawę, że kilku gości lokalu i pozostały personel, zwrócili na nią swój wzrok. – Po prostu głośno myślę.

Kawka zachichotała, a Stefan uśmiechnął się i wrócił do rozmyślań o Stenii.

– Pójdę do niej! – ślimak podpełzł do baru i zaczął nieśmiało zagadywać Stenię. Żartował z nią i pokazywał jej obrazki, które malował motyl Eustachy przy pomocy owoców.

Zaintrygowana nowymi wybuchami śmiechu, Stefania wykręcała głowę, by spod ściany dostrzec, co dzieje się przy barze. Najpierw tylko zerkała, potem już bez ukrywania gapiła się, aż w końcu zdecydowanym ruchem udała się pod kontuar.

– Stefan, musimy pogadać. Mam pomysł na następny koncert – zaczepiła Stefania, posyłając przy okazji taksujące spojrzenie w stronę Stenii.

– Dobrze, zaraz do ciebie podejdę – rzucił Stefan i wrócił do rozmowy z biedronką. Stefania odpełzła do Klary, czując, że jest bardziej zdenerwowana niż powinna.

– Jak ty z nim wytrzymujesz, Klaro! – powiedziała.

– Sama się nad tym zastanawiam. Na szczęście jest kochany – puściła oko do Stefanii.

– No tak, tak.. Ale co on w niej widzi? – dodała łagodniej, choć nadal z nutą irytacji w głosie.

– Chyba sam nie wie – odparła Klara. I miała rację.

W tym momencie jednak musiały przerwać babską rozmowę, bo w ich stronę zbliżał się ślimak.

– No słucham, Stefanio. Mów, jaki masz pomysł. Ten ostatni był spektakularny, choć nie byłem zbytnio przekonany.

– No to słuchaj. Niedawno powstał taki fajny zespół. Nazywa się Kamień Żuka i składa się z pięciu owadów.

Ślimak jęknął i dorzucił, nie bez złośliwej satysfakcji:

– Już bym wolał sok z żuka. – Klara przewróciła oczami, a Stefania miała zaprotestować, gdy do Łąka Cafe wpadł roztargniony motyl Eustachy. Stefania prychnęła więc tylko i z uroczym szczebiotaniem ruszyła w stronę artysty, który już od progu marudził, jak to on.

– Och, znów ten wiatr! Kompletnie rozwiało mój szal! – zawodził, gdy Stefania go zabawiała i pytała, czego się napije. Całą uwagę skierowała na motyla.

– Co ona w nim widzi? – wymruczał Stefan cicho. Klara spojrzała na niego i znów przewróciła oczami. Tak wiele zasupłanych węzłów do rozplątania.

W NASTĘPNYM ODCINKU:

Dlaczego Stefania zainteresowała się Eustachym? Czy kryje się za tym coś poza zwykłą uprzejmością jednego z gospodarzy? Czy Stefan przestanie myśleć tylko o biedronce i zwróci wreszcie więcej uwagi na ślimaczycę? Jak zniesie to wszystko Klara? Czy Łąka Cafe może być jeszcze bardziej kolorowa?

 

POPRZEDNIE ODCINKI:

ODC. 1: Dzień jak nie co dzień

ODC. 2: Stenia

ODC. 3.: Stefania

 

Łąka Cafe, odc. 3: Stefania [opowieść]

W POPRZEDNIM ODCINKU:
Stefan i Klara mieli pełne ręce roboty. To znaczy Klara łapki, a Stefan nóżkę. I trochę czułki. W każdym razie nie radzili sobie z natłokiem gości z międzynarodowej, pokojowej konferencji owadów. Na szczęście zjawiła się niezwykle pomocna biedronka, Stenia, dla której serce Stefana zabiło mocniej. Na horyzoncie pojawił się jednak potencjalny rywal.

ŁąkowySerial_3

ŁĄKA CAFE
ODC. 3: STEFANIA

Stenia pogrążyła się w długiej rozmowie z żukiem, który już od kilku dni wpadał na świeży sok. Według Stefana zbyt długiej. Nie mógł się jednak skarżyć, bo nowa barmanka sprawowała się wzorowo i nawiązana znajomość nie przeszkadzała jej ani odrobinę w wykonywaniu obowiązków.
– Ach, ten żuk wydaje się podejrzany, nie sądzisz Klaro? – zagadnął Stefan Klarę, niby od niechcenia, spoglądając w stronę zaśmiewającej się owadziej pary. Kawka rzuciła na nich okiem, z lekkim roztargnieniem.
– Nie, nie sądzę. Wydaje się miły – odparła lekko i wróciła do przecierania kawiarnianych stolików.
– Mimo wszystko chyba powinienem na niego uważać, dla dobra Steni. – Klara zerknęła na Stefana i wreszcie pojęła prawdziwy sens słów ślimaka.
– Ach, tak… Stefan, jakby ci to powiedzieć… – zaczęła delikatnie, zastanawiając się, jak wytłumaczyć przyjacielowi, że jego wymarzona biedronka na pewno ma więcej wspólnego z owym żukiem, niż ze ślimakiem, nawet tak miłym, jak Stefan.
Ślimak nie słuchał. Wpatrując się w biedronkę wyczekał, aż jej rozmówca opuści Łąka Cafe i podpełzł do lady.
– Steniu, mam nadzieję, że ten żuk nie sprawiał ci problemów? Jeśli tak, nie bój się przyznać. – powiedział spokojnie, licząc, że być może z oddali źle ocenił sytuację, i żuk okaże się być wrednym impertynentem.
– Wręcz przeciwnie, Stefciu! – odparła śpiewnie biedronka. – Jose jest wspaniały! Inteligentny i romantyczny! – Stenia zamyśliła się przez chwilę, cały czas promiennie się uśmiechając. – Ale bardzo mi miło, że tak się o mnie troszczysz! – dodała po chwili i posłała Stefanowi całuska w powietrzu. Potem wróciła do pracy, bo przy ladzie zbierali się już kolejni goście.
Klara podfrunęła do zdruzgotanego Stefana i poklepała go skrzydełkiem po skorupce.
– Słyszałaś, Klaro? – wyszeptał ślimak. – Inteligentny i romantyczny. Nie mam z nim szans.
– Bzdura. Niczego ci nie brakuje. A kto jej przyturlał najpiękniejszego otoczaka, żeby mogła sobie przycupnąć w czasie pracy?
– Podsunęła go temu żukowi… – zmarkotniał jeszcze bardziej ślimak.
– A kto podrzucił jej nadziane na słomkę poziomki? – Klara próbowała jeszcze ratować sytuację innym wspomnieniem.
– Zrobiła z nich koktajl dla Jose… – Kawka poczuła, że tę bitwę przegrała. Ale nie zamierzała się poddawać.
– Stefan… Jesteś w porządku! A ona bardzo cię lubi.
– Nie tak bardzo, jak ja ją… – No z tym nie było jak polemizować.
– Proszę cię! – Klara na nowo podjęła walkę o dobre samopoczucie przyjaciela. – Nie załamuj się z takiego powodu! Zobaczysz, że niedługo znajdziesz kogoś, kto polubi cię równie mocno. Przecież wiesz, że ja już cię uwielbiam!
– Ja ciebie również. Ale wiesz, że nie o to mi chodzi, prawda?
Klara wiedziała. Oczywiście, nie byłaby sobą, gdyby już nie zaczęła myśleć nad tym, jak pomóc przyjacielowi. Do tego musiała jednak choć odrobinę nim pomanipulować. Tak krzynkę. Naprawdę. Maciuniunio.
– Stefan, a przemyślałeś moją propozycję? – Stefan oderwał się na chwilę od smutnych rozmyślań i spojrzał na Klarę.
– Tak, masz rację. Przyda nam się jeszcze ktoś do pomocy, przy projektowaniu wydarzeń dla naszej kawiarenki.
– To świetnie, bo tak przypuszczałam, że się zgodzisz i już umówiłam kogoś na rozmowę. – A nie było to łatwe. Klara przez dłuższy czas szukała odpowiedniego kandydata. Czy raczej kandydatki. Pytała tu, i tam, grzebała, ciągnęła za języki i wreszcie znalazła. Miała nadzieję, że to pomoże Stefanowi zapomnieć o Steni. – Dzisiaj wieczorem. Właściwie to już za chwilę.
– Klaro, nie przestaniesz mnie zaskakiwać. Ty chyba czytasz w moich myślach, bo… – urwał i pomyślał, że chyba istotnie, Klara zgaduje jego myśli. Potem zapatrzył się w drzwi, w których właśnie zjawiła się kandydatka Klary.
– Dobry wieczór – rzuciła kawka. – Ty pewnie jesteś Stefania. A to jest Stefan.
– Bardzo mi miło – odparła ślimaczyca. – A ty jesteś Klara? Podobno szukacie managera?
– Chyba znaleźliśmy – odrzekła Klara, patrząc z radością, jak oczy Stefana rozszerzają się z zachwytu.

W NASTĘPNYM ODCINKU:
Ślimaczyca Stefania odnajduje się w nowej roli managera. Pierwsza impreza w Łące kończy się ogromnym sukcesem. Stefan polubił Stefanię, ale nie może przestać myśleć o Steni. Jose musi wracać w swoje strony. Stenia jest trochę smutna. Stefan próbuje ją pocieszyć, a Stefania robi się absurdalnie zazdrosna. Ale tak naprawdę spodobał jej się motyl Eustachy. Nikt nie ma pojęcia dlaczego.

POPRZEDNIE ODCINKI:
ODC. 1: Dzień jak nie co dzień
ODC. 2: Stenia